Żywienie w drodze na niezdobyte – K2 zimą oczami dietetyka

12 stycznia, 2018

Przed nami największe wyzwanie – K2 w zimowej odsłonie. Oprócz niezwykle ważnych aspektów dotyczących doboru sprzętu, zespołu, odpowiedniej drogi, pozostaje temat w górach równie ważny jak tlen – jedzenie. Co powinien zjeść i jak się przygotować zespół, który będzie próbował zdobyć
„niezdobyte”, gdy nie wiadomo czego mniej – miejsca w plecaku czy apetytu? Jerzy Kukuczka z pewnością poleciłby golonkę, jednak nowoczesne technologie w połączeniu z wiedzą i praktyką podsuwają wiele innych, wartych uwagi rozwiązań.


Przygotowania

Należy zdawać sobie sprawę, że podjęcie takiego wyzwania w kontekście odżywiania zaczyna się dużo wcześniej niż w trakcie trekkingu do bazy. Kilka miesięcy przed wyprawą robimy generalny przegląd. Analizujemy wszystko, co może mieć wpływ na aklimatyzację, samopoczucie i zdolności wysiłkowe. Badamy całą gospodarkę żelaza, nie tylko jego „wolny” poziom we krwi, lecz również magazyny w organizmie – m.in. ferrytynę. To właśnie magazyny żelaza będą uszczuplane podczas wzmożonej produkcji czerwonych krwinek w ramach przystosowania się do wysokości. Istnieje
korelacja między wyższym poziomem ferrytyny a mniejszym prawdopodobieństwem wystąpienia choroby wysokościowej. W trakcie analizy bierzemy pod uwagę szereg ważnych parametrów. Weryfikujemy przyczyny ewentualnych niedoborów, sprawdzamy żywienie, a dopiero na końcu sięgamy po suplementację, jeśli jest konieczna.

Okres przygotowawczy to również czas na pracę nad nawykami żywieniowymi, które choć na wysokości będą miały ogromne znaczenie, ich realizacja może okazać się trudna. Podczas poprzedzających wyjazdów testujemy produkty i suplementy, które znajdą się na samej wyprawie, tak aby ustalić możliwie najlepiej dopasowany zestaw dla każdej osoby indywidualnie. Z jednej strony, posiłek ma zachęcać do spożycia smakiem i konsystencją w zależności od warunków, a z drugiej należy wyeliminować wszystkie składniki, które utrudniają trawienie i wchłanianie na wysokości.

Podczas tak ogromnego wyzwania szczegóły mają znaczenie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego – tego jak nasz organizm zareaguje w najbardziej ekstremalnych warunkach, a do takich z pewnością należy zima w Karakorum. Wyczerpanie energetyczne, odwodnienie, biegunki, obniżona odporność, problemy z apetytem – to
pole do popisu dla dietetyka sportowego, który współpracując z wyprawą, powinien wyedukować jej członków na tyle, aby do tych sytuacji nie dopuścić bądź zminimalizować ich skutki.

Żywienie w bazie

 width=
Baza Broad Peak, 2011 r. Wysokościowe koktajle regeneracyjne Fot. Marcin Kin

Dbamy o odżywcze posiłki, ale przede wszystkim o preferencje smakowe uczestników wyprawy. Na nic zdadzą się zalecenia dietetyka, które nie mają swojego odzwierciedlenia w praktyce. Szukamy kompromisowych rozwiązań. Przemycamy antyoksydanty – związki hamujące procesy utleniania w organizmie, które wspierają procesy aklimatyzacyjne – między innymi w postaci sproszkowanych liofilizatów owocowych (acerola, aronia,czarna porzeczka, jagoda, żurawina), w połączeniu z warzywnymi (burak, jarmuż, pokrzywa, szpinak). Liofilizaty te produkowane są przez polską markę Lyofood. Na ich bazie można przygotować naturalne napoje elektrolitowe, pełne witamin i mikroelementów o świetnej przyswajalności. Tworząc mieszanki, dbamy o różnorodność. Trzy miesiące w bazie to nie lada wyzwanie również dla kubków smakowych.

Innym wartym uwagi dodatkiem są produkty pszczele. Pyłek kwiatowy jest zaliczany do adaptogenów. Działanie substancji adaptogennych polega na podwyższaniu odporności organizmu, w tym odporności fizycznej, psychicznej i immunologicznej, wobec szkodliwych czynników środowiska. Badania przeprowadzone na alpinistach dotyczą
poprawy parametrów krwi, kondycji i wydolności fizycznej. Istnieją przesłanki, które pozwalają wierzyć,
że mogą zmniejszać niedotlenienie mózgu. Pyłek pszczeli poddany fermentacji śliną pszczół nabiera dodatkowej wartości odżywczej. Mowa tutaj o pierzdze, produkcie kilkukrotnie droższym, ale z uwagi na właściwości bioaktywne zdecydowanie wartym uwagi.

 width=
Wysokościowe koktajle regeneracyjne fot. Pawel Baluta

Rozwiązań w postaci wzbogaconej żywności i suplementacji, które mogą pomóc w zdobyciu „niezdobytego”, jest wiele. Ułożenie tego we współgrającą całość to ciekawe przedsięwzięcie logistyczne i żywieniowe. W bazowej messie nie może zabraknąć ulubionych produktów, które choć nie zawsze są mile widziane przez dietetyka, to stanowią
świetną okazję do zadbania o apetyt i morale członków wyprawy.

Pakiety energetyczne, czyli żywienie w drodze

Liczne wyjścia aklimatyzacyjne, zakładanie kolejnych obozów – tutaj żywienie podlega specjalnym regułom i jest wyjątkowo trudne do realizacji.

Każdy uczestnik wyprawy otrzymuje indywidualny zestaw pakietów energetycznych do spożycia w trakcie wspinaczki oraz w wyższych obozach. W skład takiego pakietu wchodzą przekąski energetyczne, preparaty nawadniające i ewentualna suplementacja. Wszystko jest dopasowane do indywidualnego zapotrzebowania, preferencji oraz specyfiki metabolizmu w zależności od wysokości, na której działa. Im wyżej, tym mniejsza dostępność tlenu, a co za tym idzie, możliwości trawienne są mniejsze.

Dobieramy batony o różnych właściwościach, w zależności od rozmiaru, poręczności i składu. Wśród nich znajdują się takie, które nie zamarzają w temperaturze do -40°C. Zima w Karakorum nie rozpieszcza. Klasyczne żele węglowodanowe powinny mieć neutralny smak. Do wyboru są opcje w pełni naturalne, stworzone na bazie banana,
mango i ryżu. Różne warianty smakowe mają szereg wartościowych dodatków, takich jak masło orzechowe, olej lniany, sól morska, mięta, ekstrakt z buraka. Wszystko zapakowane w małej, poręcznej tubce, bez użycia sztucznych konserwantów.

 width=
Posiłek w górach

Każdy uczestnik wyprawy otrzymuje indywidualny zestaw pakietów energetycznych do spożycia w trakcie wspinaczki oraz w wyższych obozach. W skład takiego pakietu wchodzą przekąski energetyczne, preparaty nawadniające i ewentualna suplementacja. Wszystko jest dopasowane do indywidualnego zapotrzebowania, preferencji oraz
specyfiki metabolizmu w zależności od wysokości, na której działa. Im wyżej, tym mniejsza dostępność tlenu, a co za tym idzie, możliwości trawienne są mniejsze.

Dobieramy batony o różnych właściwościach, w zależności od rozmiaru, poręczności i składu. Wśród nich znajdują się takie, które nie zamarzają w temperaturze do -40°C. Zima w Karakorum nie rozpieszcza. Klasyczne żele węglowodanowe powinny mieć neutralny smak. Do wyboru są opcje w pełni naturalne, stworzone na bazie banana, mango i ryżu. Różne warianty smakowe mają szereg wartościowych dodatków, takich jak masło orzechowe, olej lniany, sól morska, mięta, ekstrakt z buraka. Wszystko zapakowane w małej, poręcznej tubce, bez użycia sztucznych konserwantów.

W skład pakietów wchodzą nie tylko batony i żele „na słodko”, pojawiają się też wersje słone: batony warzywne, suszone pomidory, twarde sery i wędliny długo dojrzewające, liofilizowane przekąski mięsne, krakersy na bazie oliwy. Ważnym elementem są produkty wspierające regenerację, która jest jednym z bardziej newralgicznych punktów w trakcie wyprawy. W takim przypadku korzystamy ze specjalnych odżywek. Nawarstwiające się problemy z regeneracją, odpornością i postępujące przemęczenie mogą stać się kluczowe w dniu ataku szczytowego. Produkty, które wybieram, bazują na naturalnych składnikach. Nie ma w nich konserwantów, ulepszaczy i zbędnej chemii, która na dużych wysokościach potęguje efekt niedotlenienia jelit. Nie opóźnia to również opróżniania żołądka, a więc spożyta energia staje się łatwiej dostępna.

Na wyższe wysokości dobieram bardziej przetworzone produkty, gdyż priorytetem jest wówczas minimalizm, czyli czysta energia. Oczywiście nie może zabraknąć ulubionych produktów, będą to żelki, krówki, sezamki bądź niezamarzająca w niskich temperaturach chałwa. Tutaj również stawiamy na jakość.

Większość rozwiązań testowaliśmy nie tylko na szkoleniu kadry wspinaczki wysokogórskiej, ale także na wyprawach poprzedzających, między innymi na tegorocznej letniej wyprawie na K2. Dzięki odpowiedniemu żywieniu możemy wpłynąć na ryzyko wystąpienia choroby wysokościowej w górach, wspierać aklimatyzację oraz polepszać zdolności wysiłkowe i regeneracyjne. K2 w warunkach zimowych to sprawdzian z jednej strony z cierpliwości i spokoju, zaś z drugiej ogromny wysiłek i pełna mobilizacja. Żywieniem staramy się wspomóc i wykorzystać w pełni każdy z etapów.

 width=

Marta Naczyk – dietetyk w zespole „Forma na Szczyt”. Zajmuje się żywieniem osób, które przygotowują się do wypraw wysokogórskich, wspinają się i uprawiają sporty wytrzymałościowe (biegi ultra, kolarstwo, triathlon). Współpracuje między innymi z członkami kadry wspinaczki wysokogórskiej, przygotowując pod kątem żywienia zimową wyprawę na K2.

Udostępnij wpis

Przeczytaj również