Jako pierwszą propozycję chciałbym omówić drogę w bardzo odludnym zakątku Tatr, przy czym istotną z powodów historycznych. W Tatrach Wysokich mamy trzy wielkie, sławne mury, na których wspinaczki zimą dają odczucia podobne jak w wielkich alpejskich ścianach. Są to mury Jaworowy (maksymalna wysokość ścian – 450 m), Kaczy (750 m) i Hrubego (850 m). Najtrudniejsze drogi są w Murze Jaworowym, najczęściej odwiedzany jest Kaczy Mur (szczególnie Filar Ganku), Mur Hrubego jest za to najbardziej odludny i ma najdłuższy łączny czas podejścia i zejścia (od i do cywilizacji). Wszystkie trzy na szczególną uwagę zasługują zimą, latem są rzadko odwiedzane. W opinii znanego zimowego wyjadacza Dudusia (Andrzej Dutkiewicz) Mur Hrubego jest najpoważniejszy,
właśnie przez swoją wielkość, odludność i oddalenie. Jest to jedno z nielicznych miejsc w Tatrach, gdzie wspinając się przez większą część dróg, nie widać żadnej cywilizacji. Dopiero z górnych części zaczyna być widoczna stacja kolejki na Kasprowym Wierchu, a z końca – miejscowości na Podhalu. Zimą podejście pod drogi (w zależności od warunków śnieżnych) należy liczyć na 4-5 godzin. Zejście przez jedną z najdzikszych tatrzańskich dolin – Niewcyrkę – ok. 5-6 godzin. A zejście z Niewcyrki też nie jest takie proste, w lutym 1976 r. zginął tam (utopił się w strumieniu) jeden z braci Czoków – Piotr. Większość dróg jest do przejścia w jeden dzień, ale to oddalenie powoduje, że trzeba się liczyć z co najmniej z jednym biwakiem albo z nocną epopeją. Drogi w tej okolicy rzadko w którym sezonie zimowym mają więcej niż jedno przejście polskich zespołów, a na ogół jedno przejście na kilka lat. O Słowakach mamy mniej informacji, ale chyba też niezbyt często odwiedzają ten zakątek.
Droga Szczepańskich zasługuje na wzmiankę między innymi z tego względu, że jest pierwszą w ogóle drogą przebytą na północno-wschodnich urwiskach Muru Hrubego (pisząc Mur Hrubego mam na myśli urwiska grani od Wielkiej Teriańskiej Turni do Garajowej Strażnicy, czyli bez dużo niższych ścian samego Hrubego Wierchu). Pierwszemu przejściu tej drogi jest poświęcone opowiadanie zawarte w książce Jana A. Szczepańskiego „Przygody ze Skałą, Dziewczyną i Śmiercią”. Wynika z niego, że znani później taternicy w momencie porwania się na ten problem byli jeszcze początkującymi wspinaczami, a jedynym ich taternickim wyposażeniem była lina. Nie mieli ani haków, ani młotka. Cóż, takie były czasy.
W obecnych czasach droga Szczepańskich zasługuje na uwagę przede wszystkim zimą. Latem prawdopodobnie jest na niej sporo traw oraz kruszyzny. Grzęda ma piękną formę ostrego filara, rzucającego się wyraźnie w oczy z podejścia Doliną Hlińską. Zimą jest to bardzo ładna droga, o niewygórowanych, a jednocześnie zrównoważonych trudnościach. Jedna z łatwiejszych w Murze Hrubego. Przy czym właściwie cały czas mamy wspinanie, nie ma wielu łatwych fragmentów czy wręcz tuptania po śniegu. Asekuracja jest bardzo dobra. Do połowy mamy również stare stanowiska zjazdowe, pozostawione prawdopodobnie przez wycofujący się zespół. Nam wyszło ok. 12 wyciągów,
W obecnych czasach droga Szczepańskich zasługuje na uwagę z jednym tylko fragmentem na lotnej, pod koniec drogi. Ruta potrafi zaskoczyć jeszcze na koniec, z jednym z trudniejszych miejsc dosłownie pięć metrów pod szczytem. Opis słowny wg WHP (powtórzony w WC) jest wystarczający. Zresztą droga jest dosyć ewidentna i do opisu wystarczy zajrzeć kilka razy.
Startowaliśmy z biwaku na dnie Doliny Hlińskiej, wspinaliśmy się „na ciężko”. Schodziliśmy drogą WC 108, zejście do doliny Niewcyrki przy słabych warunkach śniegowych zajęło nam dwie godziny. Tam też mieliśmy drugi biwak. Jeśli czas i zmęczenie pozwala, to będąc już w Niewcyrce, warto kontynuować eskapadę, wspinając się na Krywań przez północną ścianę Ramienia Krywania. Z tego co się później dowiedzieliśmy, Alicja i Artur Paszczak, po zrobieniu tej drogi latem, schodzili wprost w dół, pozostawiając jedno lub dwa stanowiska zjazdowe.
Oprócz tego, że droga była pierwszym rozwiązaniem problemu w Murze Hrubego, była też za sprawą Danuty Topczewskiej pierwszą drogą zrobioną tam zimą przez zespół z udziałem kobiety. Zresztą kobiety nie są w tej okolicy częstymi gośćmi. Z mojej wiedzy wynika, że dotychczas wspinały się tam dopiero trzy Polki. Dopiero 51 lat po wspomnianej Danucie Topczewskiej w Murze Hrubego zawitała zimą Alicja Paszczak, a po kolejnych czterech latach – Gosia Grabowska.
Opisana droga raczej nie zainteresuje wspinaczy nastawionych bardzo sportowo, ale dla tatrzańskich pięknoduchów jej przejście może być źródłem fantastycznych przeżyć. Przy takim nastawieniu najlepiej połączyć przejście z dwoma biwakami, zarówno przed drogą, w Hlińskiej, jak i po – w Niewcyrce. Mam też związany z tą okolicą pomysł wielkiej wyrypy z Morskiego Oka do Trzech Źródeł (Tri Studnicky). Nie będę go zatrzymywał dla siebie, bo być może mnie nie stać na to fizycznie. Byłaby to łańcuchówka złożona z czterech dróg – coś na północnej ścianie Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego, zejście przez Cubryńską Przełączkę do Doliny Piarżystej (górne piętro Doliny Ciemnosmreczyńskiej), coś na północnej ścianie Małego Koprowego Wierchu (400 m), zejście do Hlińskiej, droga na Murze Hrubego, zejście do Niewcyrki i Krywań przez północną ścianę Ramienia Krywania.
Próbę przejścia skróconej wersji podjęliśmy z Gosią w grudniu, ale zaskoczyła nas ilość śniegu w dolinach (wyżej było bardzo mało) – podchodząc do Piarżystej, zaczęliśmy miejscami zapadać się po pas. W Hlińskiej zresztą nie było lepiej. Po przejściu omówionej drogi i trzech biwakach w dolinach nie mieliśmy już wystarczającego spręża i odpowiedniej ilości czasu, aby atakować Krywań.