„Miało być 13h, a wyszło jak zawsze… 18h jazdy non stop do Chilas, 5 godzin snu, 11h jazdy do Skardu. W sumie nieźle. Stan Karakoram Highway dobry, ruch o dziwo znikomy. Upał ok. 38 stopni. Poza drobnymi osobistymi wypadkami jak zgubiony telefon, rozbity kolejny, zgnieciony Kindle – wszystko w porządku. Dziś dostaliśmy „permity” ostatecznie potwierdzone przez wojsko (agent czekał na to miesiąc)… więc jak to się tutaj mówi: in szallach. Pojutrze ruszamy w góry. Humory spisują…” – pisze Jarek Gawrysiak.