Przedsprzedaż w promocyjnej cenie trwa !!!!
To książka inne niż dotychczasowe górskie lektury. Magda Lassota wybrała się do bazy pod Everestem, by tam przez dwa miesiące poznawać historie ludzi, którzy zdecydowali się wejść na najwyższy szczyt świata, a także tych, którzy im w tym pomagają. Efektem tego jest ilustrowany fantastycznymi zdjęciami reportaż „W cieniu Everestu”, który ukaże się 12 listopada nakładem Wydawnictwa SQN.
Fragment książki:
Zaraz za małym wzniesieniem przed obozem Imagine stoi duży, podłużny, biały namiot przypominający hangar. Po obu stronach namiotu znajduje się napis EVEREST ER, czyli pogotowie pod Everestem. Przyjmują tu lekarze Pawan, Dee i Dinesh. Everest ER to najwyżej położony szpital polowy na świecie.
Taki namiot w bazie jest tylko jeden, więc nie da się go pomylić z żadnym innym. Znajduje się mniej więcej pośrodku bazy, nieco dalej od głównej drogi, w lodowcowym zagłębieniu, przez co trudno go znaleźć. Lekarzom to nie przeszkadza, raczej mają nadzieję, że dzięki temu będzie mniej pacjentów. Jednak prędzej czy później trafi tu każdy, kto chce trafić. Szpital ma małą poczekalnię, od części głównej oddzieloną białą plandeką zapinaną na suwak. Plandeka nie tłumi hałasów, nie można więc liczyć na zbytnią prywatność. Stoją tu dwa krzesła, teoretycznie dla pacjentów, ale poczekalnia też często służy za kawiarenkę internetową. Zaraz obok znajduje się antena, więc zasięg jest tu lepszy niż gdzie indziej, poza tym nie wieje i nie marzną dłonie. Dlatego poczekalnia szpitala to także miejsce spotkań.
Za poczekalnią znajduje się część główna, a w niej tylko najpotrzebniejszy sprzęt: trzy biurka i trzy krzesła dla trójki lekarzy, trzy leżanki dla ich pacjentów, na leżankach śpiwory. Jest też kilka szafek z podstawowymi lekami, trochę specjalistycznej aparatury i dużo papierów. Działa ogrzewanie – źródło ciepła to palnik leżący na ziemi, połączony niebieskim gumowym wężykiem z butlą gazową.
Everest ER jest projektem organizacji Himalayan Rescue Association – oczywiście pozarządowej, bo jeśli w Nepalu coś dobrze działa, to najpewniej nie jest pomysłem rządowym. Lekarze pracujący w szpitalu to wolontariusze. Proces rekrutacji jest długi i skomplikowany i żeby się dostać do szpitala na jeden sezon, trzeba cierpliwie czekać na swoją kolej, czasem nawet kilka lat.
Szpital zaczął działać w 2003 roku. Założyła go Amerykanka z Montany, doktor Luanne Freer, potocznie zwana Lulu, która przepracowała pod Everestem kilkanaście sezonów. Teraz ma od tego ludzi.
Do szpitala najłatwiej było się dostać Pawanowi, bo jest Nepalczykiem. Nie musiał, jak pozostała dwójka, czekać na przyjęcie kilku lat. Pawan ma czarne włosy, czarny zarost i czarne oczy. Nad oczami czarne gęste brwi łączące się nad nosem jak u Fridy Khalo. Jest lekko pulchny, ma pulchne policzki, jedno mocno odstające ucho – w tym już nie przypomina Fridy, bardziej Misia Uszatka. Ma 28 lat, mieszka w Katmandu, dopiero szykuje się do rozpoczęcia specjalizacji. Chciałby ją zrobić w Stanach, bo w Nepalu wszystko go denerwuje. Wszystko, czyli rząd. Może to będzie ratownictwo, może psychiatria, może interna. Im więcej opcji będzie brał pod uwagę, tym większa szansa, że się dostanie. Ale najpierw musi zdać egzaminy, aż trzy, ponoć bardzo trudne. Najchętniej zrobiłby specjalizację z medycyny górskiej, jednak takiej nie można zrobić nigdzie na świecie. Co najwyżej można ukończyć kurs i uzyskać dyplom. To Pawan już zrobił. Poza rządem Nepalu denerwują go też wspinacze w EBC – ale tylko ci, którzy bez pomocy nie weszliby na żadną wysoką górę, a chcą zdobyć Everest. To całkiem spora grupa.
– Wspinać powinni się tylko ci, którzy nie narażają ani swojego życia, ani, przede wszystkim, życia szerpów – podniesionym głosem mówi Pawan.
To nie tylko jego zdanie. Sam nie planuje się wspinać, on chodzi po górach i je podziwia. Oprócz tego lubi piłkę nożną, kibicuje Manchesterowi United. Ma ze sobą koszulkę, szalik i nawet kubek w barwach klubowych i każe się z nimi fotografować. Poza dyżurami i tak spędza czas w szpitalu, bo tam jest najciekawiej, albo ogląda najnowsze odcinki Gry o tron. Zagadką jest, jak mu się to udaje przy tak słabym internecie… choć może jest tak słaby właśnie dlatego, że doktor Pawan ściąga seriale.
O książce:
„Niektóre kraje mają ropę, Nepal ma Everest”
Wspinacze z całego świata i lokalni przewodnicy. Kobiety i mężczyźni, profesjonaliści i amatorzy. Szukający spełnienia, sławy i pieniędzy, łamiący społeczne konwenanse. Różni ich praktycznie wszystko, a łączy jedno: marzenie o górze. Każdy ma inną historię, każdy pod Everestem znalazł się z innego powodu. Wrócą z różnymi wspomnieniami, wrażeniami, ze szczytem lub bez. A niektórzy zostaną na zboczach góry na zawsze.
Co roku setki wspinaczy przybywają do Nepalu, by podjąć próbę wejścia na najwyższą górę świata. Magda Lassota postanowiła dowiedzieć się, kim są ci ludzie: co ich motywuje, o czym marzą, czego się boją. Dzięki porywającym historiom i niezwykłym fotografiom zabiera nas w świat Everestu, jakiego dotąd nie znaliśmy.
Ta książka to fascynujący reportaż z dwumiesięcznego pobytu w bazie pod Everestem, na wysokości 5364 m n.p.m. To opowieść o everestowskiej gorączce, faktach i mitach, skandalach, kolejkach na szczyt i zwykłej codzienności. Także o tych, bez których to wszystko nie byłoby możliwe: Szerpach, zagranicznych przewodnikach, właścicielach agencji, lekarzach i ratownikach. To przede wszystkim opowieść o ludziach. O życiu i śmierci.
Dowiedz się, czy zdobycie najwyższej góry świata to wciąż spełnianie wielkich marzeń, czy tylko czysty biznes.
O autorce:
Magda Lassota – absolwentka Filologii Niderlandzkiej na Uniwersytecie Wrocławskim, tłumaczka, podróżniczka, fotografka. O Himalajach i Evereście opowiada w radiu i telewizji, pisze artykuły do polskiej prasy, jej zdjęcia można oglądać na wielu wystawach. Najbardziej kocha góry, to tam odnajduje spokój, pewność siebie i siłę. W cieniu Everestu to jej debiut literacki.