Tatry Inspirują

14 lipca, 2017

 width=

To miejsce miał wybrać Walery Eljasz. Widok z Miedzianego uważał za najwspanialszy i najrozleglejszy. To właśnie Miedziane wskazał jako punkt, z którego powstawać powinna „Panorama Tatr”. Tak rodził się największy obraz w dziejach polskiej sztuki. Kilku malarzy najpierw szkicowało krajobraz z Miedzianego, potem malowało duże fragmenty płótna. Dzieło było gotowe w 1886 r. i po prezentacji w Monachium zawisło w specjalnie zbudowanym pawilonie w Warszawie. Niestety, odwiedzających było niewielu, a koszty realizacji olbrzymie. Obraz trzeba było sprzedać. Pocięto go na kawałki i tak rozpłynął się w dziejach… 

 width=
To własnie ten Szkic Stanisława Janjowskiego do „Panoramy Tatr” eksponowany jest teraz w Warszawie. „Taternik” po raz pierwszy prezentuje drugi z ocalałych szkiców.

Zostały tylko dwa szkice Stanisława Janowskiego, przechowywane w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jeden z nich jest eksponowany teraz w Warszawie podczas wystawy współprzygotowywanej przez Muzeum Tatrzańskie. W „Taterniku” zainauguruje nowy dział poświęcony kulturze inspirowanej Tatrami i górami w ogóle. Chcemy pisać o takich inspiracjach w prozie, poezji, malarstwie, fotografii, filmie, muzyce. Chcemy pisać o rzeczach wielkich i tych dopiero aspirujących. O tych dawnych i uznanych oraz o nowych mediach i działaniach w nich. Chcemy być miejscem inspirującym. Honorowy patronat nad tym pomysłem objęło Muzeum Tatrzańskie.

„Tatry” – największy obraz w dziejach polskiej sztuki – udostępniono publicznie do oglądania 21 września 1886 r. Płótno o wielkości niemal piłkarskiego boiska eksponowane było na warszawskich Dynasach, w specjalnie zbudowanym pawilonie. Niestety, nie cieszyło się zainteresowaniem, które pokryłoby koszty jego powstania. Obraz został pocięty i zamalowany. Dziś możemy oglądać dwa zachowane fragmenty szkiców do niego. 

Maciej Kwaśniewski

Zrekonstruujmy historię obrazu i to, co na nim widać. Najwcześniej, bo już w momencie powstania dzieła, napisał o nim Kazimierz Przerwa-Tetmajer (1865-1940), poeta i pisarz, taternik, towarzysz wypraw Franciszka Henryka Nowickiego, Karola Potkańskiego, Janusza Chmielowskiego, Jerzego Żuławskiego. To właśnie Tetmajer, wielki miłośnik Tatr, został poproszony o napisanie broszurki, z którą zwiedzający mogli oglądać obraz. Dwujęzyczna, polsko-rosyjska, kilkudziesięciostronicowa książeczka przede wszystkim opisuje szczegółowo, co widać z Miedzianego, objaśnienie zajmuje kilka stron, jakby dla podkreślenia zarówno trafności wyboru miejsca, jak i złożoności odwzorowania tatrzańskiej natury. 

Tetmajer wyraża przede wszystkim uznanie dla warsztatu twórców: „Nie można od podobnego obrazu wymagać subtelnego pejzażowego wykończenia, a nawet to by go psuło: obraz taki musi być malowany szerokiemi płaszczyznami, z obliczeniem na odległość i z głównym naciskiem na jaskrawe, łatwo wpadające w oczy efekta. Jednak twórcy >Tatr< nie rzemieślnicy, ale prawdziwi artyści, w pracy swej nie gonili tylko za efektem, jak się to często spotyka: w robocie ich jest dużo precyzyi, dużo finezyi. Jeżeli potrafili nam postawić przed oczy ścianę Mięguszowieckiego szczytu i dać wrażenie przepaści, które mają kilka tysięcy stóp w głąb: to z drugiej strony każdy tam krzak kosodrzewiny, każdy sąg zrąbanego drzewa pod Wołoszynem, każdy kamień nieledwie ma cechę potrzebnego i sumiennego wykończenia. Dlatego to wszystko razem robi takie wrażenie natury, prawdy, tworzy taką jednolitą harmonię” – pisze.

Wylicza też szczegółowo postacie umieszczone na płótnie, które, jak pisze, malował Teodor Axentowicz (1859-1938), mający swój dom w Zakopanem i należący do podtatrzańskiej cyganerii. Postaci na obrazie było kilkanaście, także kobiecych, ale dziś nie jesteśmy w stanie wszystkich odtworzyć. Był więc oczywiście Tytus Chałubiński, utrwalony podczas jednej ze swoich słynnych wycieczek tatrzańskich, z Bartusiem Obrochtą i Sabałą, ks. Józefem Stolarczykiem. Byli Stanisław Witkiewicz, malarze Wojciech Gerson i Walery Eljasz. 

Jak wskazuje Adam Chowański, który w 1968 r. opisał i zrekonstruował historię obrazu, przedstawiono na nim także słynnego chirurga, który rzucił zawód i pod Tatrami dokumentował podhalański folklor, Władysława Matlakowskiego (1851-1895) oraz „ministra wszystkich spraw”, jednego z głównych organizatorów wielkich eskapad tatrzańskich, przewodnika Wojciech Roja (1839-1924). 

Co widać na obrazie

Inicjatorem powstania „Tatr” był adwokat i przyrodnik amator Henryk Lgocki (1861-1917), a pomysł zrodził się w czerwcu 1894 r. podczas wycieczki do Doliny Kościeliskiej, w której towarzyszyli mu malarz Wincenty Wodzinowski (1866-1940) i Włodzimierz Przerwa-Tetmajer (1861-1923), malarz i polityk, unieśmiertelniony w dramacie Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”, jako Gospodarz. Lgocki był człowiekiem czynu! W ciągu 2 lat dzieło było gotowe i prezentowane… 

Przedsięwzięcie wymagało nie tylko dużych pieniędzy, ale także benedyktyńskiej pracy i samozaparcia wielu osób, w tym taternickich, jak się wtedy mówiło, umiejętności. Grono artystów niemal przez 2 lata, wyłączając zimę, mając za bazę istniejące od 1874 r. schronisko Towarzystwa Tatrzańskiego w Morskim Oku, wchodziło, często codziennie, na Miedziane, sporządzając szkice z natury. 

„Zaproponować komuś, aby jakie siedm lub ośm dni z rzędu wysmarował raz za razem choćby na Rysy, które są przecież i nie najwyższe w Tatrach i co do drogi łatwe, i co dzień z nich zlazł: wątpię, czyby się tego i który z najzaciętszych >taterników < podjął. A dopieroż maluj na tych Rysach po przejściu tych wszystkich piargów i krzesanic!” – pisał Tetmajer, podkreślając bohaterstwo malarzy i dodając przy tym kąśliwe uwagi o słabej jakości usług i skandalicznych zachowaniach w schronisku, na jakie byli narażeni. 

Wracając do obrazu. Pisze Tetmajer: „Kolosalność tych Tatr namalowanych zdumiewa po prostu; nie chce się wierzyć, żeby te olbrzymie masy granitów były tylko farbą, rzuconą na jakieś sto kilkadziesiąt metrów przestrzeni”.

Twórcy

tat1Kto malował obraz? Przede wszystkim Stanisław Janowski (1866-1942) drugi mąż Gabrieli Zapolskiej, malarz i scenograf, oraz niemiecki pejzażysta Ludwig Boller (1862-1896), specjalista od panoram, współautor niewiele mniejszego przedstawienia bitwy pod Racławicami. Boller, w którego monachijskiej pracowni szkice z natury były przenoszone na olbrzymie płótno, przypłacił tworzenie dzieła życiem. Tuż przed ukończeniem obrazu spadł z rusztowania i zmarł wskutek odniesionych obrażeń. Malował niebo, więc stał najwyżej.

Tetmajer, który, sądząc z opisu, wielokrotnie gościł u biwakujących w Tatrach artystów, wymienia jeszcze Stanisława Radziejowskiego (1863-1950), Kaspra Żelechowskiego (1863-1942), Konstantego Mańkowskiego (1861-1897), Władysława Wankie (1860-1925) i Apolinarego Kotowicza (1859-1917). Prawie wszyscy byli uczniami Jana Matejki. Inne źródła wymieniają również Antoniego Adama Piotrowskiego, Emiliana Jasińskiego i Lucjana Kochanowskiego. Jak pamiętamy, postacie malował Teodor Axentowicz.

Premiera, krach i skandal

Historię tego przedsięwzięcia w 1968 r. na łamach „Taternika” opisał Adam Chowański. Obraz miał być eksponowany w Warszawie. Zbudowano do tego specjalną rotundę, która miała widzowi dać poczucie wielowymiarowości. Na początku września płótno zostało rozwieszone, a później odtwarzano w rotundzie tatrzańskie warunki, mające dać widzowi poczucie realności. Obraz miało się oglądać z postumentu umiejscowionego na wysokości 10 metrów nad podłogą, tuż obok, z tatrzańskich skał usypano imitację Miedzianego. Jak pisze Chowański, materiału skalnego przywieziono do Warszawy półtora wagonu. Do tego dochodziła niezliczona ilość mchów i suchych roślin. Pierwszy pokaz panoramy odbył się 21 września 1896 roku. Na inauguracji grali Bartek Obrochta (1850-1926) i Szymon Tatar (1828-1913) – ciekawym objaśniali tajemnice tatrzańskiego świata. 

Z relacji prasowych wiemy, że początkowo obraz cieszył się niebywałym powodzeniem. Doczekał się też pochlebnych recenzji dotyczących artyzmu. Co ciekawe, kolejni recenzenci zachwycali się innymi rejonami panoramy. Jednego olśnił Wołoszyn, drugiego zakamarki Doliny Pięciu Stawów. Cytowany przez Chowańskiego sprawozdawca pisał: „Idźcie do panoramy, a odetchniecie całą piersią, tak swobodnie, jakbyście naprawdę po górach chodzili. Tym, którzy chcą odnowić swoje wrażenia zakopiańskie, nie radzę odwiedzać panoramy razem z tłumami — niech sobie wybiorą godzinę wczesną, kiedy mieszczuchy dopiero się budzą, lub poobiednią, kiedy drzemią; będą wówczas sami, ze swoją myślą, ze swoimi marzeniami o tym, co się spełniło lub zawiodło”. 

Niestety, zainteresowanie było krótkie, a zainwestowane pieniądze olbrzymie. Frekwencyjnie przedsięwzięcie szybko zaczęło dogorywać, aż po 3 latach jego właściciele ogłosili bankructwo. I tu wybuchł skandal. Obraz, który miał kosztować 100 000 rubli, został zlicytowany za 1461 rubli, a nowymi właścicielami stały się osoby finansujące najnowsze dzieło malarza, twórcy największych do tej pory polskich panoram Jana Styki (1858-1925). Obrażony, że nie poproszono go do współtworzenia dzieła, na połowie panoramy namalował „Męczeństwo pierwszych chrześcijan”. Wywołało to powszechne oburzenie. 

Co nam zostalo?

Obrazy Styki uległy zagładzie, według oficjalnej wiedzy do dziś nie zachował się żaden fragment „Tatr”. Ocalały dwa szkice Stanisława Janowskiego, przechowywane w krakowskim Muzeum Narodowym, ale najprawdopodobniej nigdy nie były one eksponowane. Jak powiedziała nam kustosz Urszula Kozakowska-Zaucha, szkice trafiły do muzeum w wyniku darowizny. Podarowała je w 1947 r. siostra Stanisława Janowskiego, Bronisława Rychter-Janowska (1868-1953). Rychter-Janowska, doskonale wykształcona, malarka, mistrzyni subtelnych pejzaży i obrazów polskich dworów, kościółków i chat, niezwykle obyta ze światem i sztuką, publicystka i społeczniczka, musiała wierzyć, że dzieła brata, mimo że to zaledwie szkice, winny być zachowane. W tej chwili jeden ze szkiców jest eksponowany w Warszawie. Drugi możecie zobaczyć na stronie: www.taternik.org 

 

 

Udostępnij wpis

Przeczytaj również