Sezon na foki. Co wolno w Tatrach?

14 grudnia, 2015
Sezon na foki
Na zdjęciu Justyna Żyszkowska. Tatry Zachodnie grań między Grzesiem a Rakoniem. Fot. Piotr Dymus


Pierwsze zjazdy najwytrwalsi potrafią zaliczyć w listopadzie, a skończyć w czerwcu. To daje całkiem sporo czasu, by zdobywać skiturowe szlify.

Jesień, wielkimi krokami zbliża się sezon narciarski, i co jeszcze lepsze, także skiturowy. Narciarstwo wysokogórskie to coraz bardziej popularny sport, sporo turystów pieszych przesiada się na narty i foki. Nawet wspinacze, coraz liczniej, używają nart by dostać się pod ściany, a kursy skiturowe przeżywają oblężenie. Co i gdzie wolno narciarzom w Tatrach? Na szczęście całkiem sporo…

Sezon

Sezon na fokiW naszych najwyższych górach po naturalnym śniegu można jeździć zwykle dopiero w styczniu, a przy tak słabych zimach jak w sezonie 2013/2014 nawet dopiero w lutym. Najlepsze warunki zaczynają się zwykle w drugiej połowie marca i trwają do kwietnia. Ciepłe majowe weekendy najczęściej kończą sezon, lub ten zamykany jest przez Tatrzański Park Narodowy w celu ochrony młodych świstaków i kozic. Ale zdarza się i tak, że pierwsze zjazdy najwytrwalsi potrafią zaliczyć w listopadzie, a skończyć w czerwcu. To daje całkiem sporo czasu, by zdobywać skiturowe szlify.

Z perspektywy mieszkanki Zakopanego chodzenie na fokach jest jak oddychanie – trudno sobie wyobrazić, by zimą robić coś innego. To najszybsza, najbardziej skuteczna i najprzyjemniejsza forma poruszania się po śniegu. Człowiek nie zapada się po pas w puchu, nie grzęźnie gdy mocniej zaświeci słońce, wreszcie ze szczytu w dolinę jest w stanie dostać się w 15 minut, a nie mozolnie schodzić przez dwie godziny. Na szlakach pustki, a w żlebach, którymi latem się nie chodzi, teraz można poczuć wiatr we włosach. Gdzie więc jest kruczek?

Kondycja

Żeby zacząć chodzić na fokach i jeździć w terenie trzeba mieć zarówno przyzwoitą kondycję, jak i dobrze jeździć na przygotowanych stokach. Ale naprawdę dobrze! W górach rzadko zdarza się idealny śnieg, zwykle jest nierówno, a pokrywa zmienia się diametralnie w zależności od wystawy i wysokości. Dochodzą także wystające kamienie, dziury po pieszych turystach, lód, lodoszreń i zagrożenie lawinowe. Jeśli ktoś myśli, że pójdzie wyżej w Tatry mając za sobą sezon czy dwa na zwykłym stoku, ogromnie się zawiedzie. Sprawy nie ułatwia też sprzęt skiturowy – ten w miarę lekki, który nie zamęczy nas na kilkugodzinnym podejściu, nie działa tak samo, jak ten zjazdowy. Krótsze i lżejsze narty, inna technika zjazdu (w terenie prawie nie używa się techniki carvingowej!), wreszcie buty, które trzymają stopę bardziej jak buty wysokogórskie niż zjazdowe. Do tego wszystkiego trzeba się przyzwyczaić, ale jeśli ktoś jest cierpliwy – naprawdę warto.

TPN dopuszcza uprawianie turystki narciarskiej:

  • Na wszystkich otwartych szlakach letnich, ich zimowych wariantach.
  • Na szlakach narciarskich i nartostradach (jedynie w dół).
  • Zezwala na zjazdy nieopodal szlaków, jeśli jest to wariant bezpieczniejszy, głównie ze względu na zagrożenie lawinowe lub charakterystykę terenu. Wolno zjeżdżać np. bezpośrednio żlebem ze Świnickiej Przełęczy, mimo że szlak letni idzie bokiem po skałach, lub z Karbu na stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.

Obostrzenia:

  • W rejonie stoków narciarskich część szlaków dostępna jest tylko do podchodzenia: z Doliny Gąsienicowej na Przełęcz Liliowe i z Myślenickich Turni na Kasprowy Wierch.
  • Nie wolno podchodzić nartostradą na odcinku Kuźnice – Hala Goryczkowa. Należy wybrać szlak narciarski znajdujący się tuż obok w lesie, oznaczony pomarańczowymi znakami. Wielu początkujących skiturystów nie ma o tym pojęcia, a pracownicy straży parku coraz częściej upominają i nie jest to nauka tania…

Szlaki narciarskie w Tatrach oznaczane są tylko do granicy lasu pomarańczowymi drogowskazami, nie wolno po nich poruszać się bez nart. Najpopularniejsze i jednocześnie dobre dla początkujących, to te prowadzące z Kuźnic przez Nosalową Przełęcz na Halę Gąsienicową oraz na Halę Kondratową. Tuż za popularnym „esem” szlak jest jednokierunkowy: podchodzi się obok nartostrady z Goryczkowej, a zjeżdża nartostradą z Hali Kondratowej. W rejonie Kasprowego Wierchu wolno podchodzić po dwóch istniejących trasach narciarskich (z Hali Goryczkowej i Hali Gąsienicowej na szczyt), ale bokiem i w bezpiecznej odległości od zjeżdżających narciarzy. W ostatnim sezonie w mgliste dni zdarzało się, że więcej osób podchodziło na fokach, niż jeździło wyciągiem. To akurat cieszy.

Po słowackiej stronie

Sezon na foki
Podejście na Granaty, widok na Kozią Przełęcz. Fot. Monika Strojny

Inaczej sytuacja wygląda po słowackiej stronie Tatr. Tam szlaki powyżej schronisk dla ruchu turystycznego zamknięte są między 1 listopada a 15 czerwca, natomiast dla skialpinistów (regulamin TANAP wymaga przynależności to klubów wysokogórskich) otwartych jest sześć rejonów, w których wolno poruszać się przez całą zimę na nartach. Formalnie słowacki sezon zimowy jest wyznaczony na okres między 21 grudnia a 15 kwietnia. Jednym z popularniejszych jest w Dolinie Staroleśnej obszar od Zbójnickiej Chaty przez Siwą Kotlinę (Siwe Stawy) na Czerwoną Przełęcz, a z niej do schroniska Téryego w Dolinie Małej Zimnej Wody i dalej na Baranią Przełęcz przez Dziką Dolinę do schroniska przy Zielonym Stawie Kieżmarskim. W Dolinie Młynickej udostępniony obszar to rejon od Wodospadu Skok do Smrekowickiej Przełęczy tj. szerokiego siodła pomiędzy Młynickim, a Skrajnym Solniskiem (i z powrotem) z możliwym przejściem z przełęczy na trasę zjazdową do Chaty pod Soliskiem.

W Tatrach Zachodnich w Dolinie Żarskiej udostępniony jest obszar Wielkich Zawratów z możliwością wejścia na Smutną Przełęcz i obszar Małych Zawratów z możliwością wejścia na Żarską Przełęcz, przy czym punktem wyjściowym jest Żarskie Schronisko. W rejonie Doliny Jałowieckiej obszar: Bobrowiecki Wapiennik – Czerwieniec – Babki – Wielka Kopa – Siwa Przechyba i z powrotem. W rejonie Doliny Rohackiej: Spalona Dolina (bez możliwości wejścia na okoliczne przełęcze i do Rohackich Stawów), oraz trasa zjazdowa i obszar powyżej w Skrajnej (Przedniej) Dolinie Salatyńskiej bez możliwości wejść na okoliczne granie i przełęcze.

Sprzęt

Na pierwsze wyjścia skiturowe nie ma sensu kupować sprzętu, lepiej pożyczyć kilka różnych zestawów i zobaczyć, co nam najbardziej odpowiada. Lekki zestaw (narty, buty), który sprawdzi się szczególnie przy podchodzeniu, wersja uniwersalna – nieco cięższa, ale praktyczna na tatrzańskie warunki, czy w ogóle ciężki sprzęt freeridowy, dostarczający świetnych wrażeń na zjazdach, ale na podejściach męczący podwójnie. W Zakopanem popularne są cztery wypożyczalnie: Tatra Trade na rondzie Jana Pawła II, Yurta Bar i Chilli Sport w Kuźnicach oraz AMC Sport pod Nosalem. Trzeba jednak pamiętać, że w wiosenne, słoneczne weekendy cały asortyment potrafi być wyczerpany…

Jeśli o sprzęcie mowa, to w wyposażeniu nie może zabraknąć zestawu lawinowego ABC czyli łopatki, sondy i detektora (można wypożyczyć) oraz umiejętności (!) posługiwania się nimi. W praktyce najlepiej więc wybrać się na 1-2 dniowy kurs lawinowy (koszt już od 100-200zł) i tam od fachowców nauczyć się podstaw. To od takiego szkolenia powinien zacząć się nasz skituring. Na pierwsze wycieczki będziemy mogli iść samodzielnie, choć aby nie wyważać już otwartych drzwi dobrze jest wybrać się ze znajomymi, którzy mają doświadczenie, lub wynająć przewodnika. W tej chwili uczyć się można od przewodników tatrzańskich, instruktorów narciarstwa wysokogórskiego PZA oraz przewodników IVBV – wybór zależy od zasobności portfela i trudności planowanych wycieczek.

Po pierwszym sezonie na fokach będziecie już wiedzieć, czy to wasz sport, czy nie. Na 99 proc. zakochacie się miłością gorącą i żarliwą i odkryjecie to, co 108 lat temu opisał Mariusz Zaruski, jeden z twórców i pierwszy Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego po zjeździe z Koziego Wierchu: „Śnieg był wyborny do jazdy, zbyt tylko poorany bruzdami, wskutek czego jazda była właściwie bujaniem po śniegowych falach, na które narty wślizgiwały się bez trudu, jeszcze łatwiej z wierzchołków spadały… Zażyliśmy w całej pełni rozkoszy tej długiej i stromej jazdy i tegoż dnia przez Świstówkę dostaliśmy się do Morskiego Oka.” Czego i Wam życzę.

www.skitury.com.pl

Udostępnij wpis

Przeczytaj również