Robert’s

18 lipca, 2017

Funkcjonalność, jakość i jeszcze raz jakośćroberts-logo

Rozmowa z Romanem Werdonem, właścicielem i założycielem marki Robert’s Outdoor Equipment, obecnej na polskim rynku od 1990 r.

Jak to się zaczęło?

Pierwsze kurtki i śpiwory szyłem dla siebie i przyjaciół już od końca lat 70., natomiast od połowy lat 80., w ramach działalności gospodarczej KW Trójmiasto projektowałem i szyłem śpiwory i kurtki na potrzeby klubowych wyjazdów, głównie tych himalajskich.

Jak testowaliście swoje wyroby?

Przede wszystkim na sobie oraz na kolegach i koleżankach z klubu – na wyjazdach i wyprawach alpejskich, andyjskich, himalajskich. To była kuźnia moich doświadczeń konstrukcyjnych i użytkowych. W tym czasie były też pierwsze wyprawy i pierwsze doświadczenia polarne. Na początku lat 90. moimi śpiworami i kurtkami zainteresował się Andrzej Zawada, znalazły się na wyposażeniu kilku jego wypraw (używali je Bogdan Jankowski, Maciek Pawlikowski, Rysiek Pawłowski i inni). Później używało ich także wielu innych, m.in. Krzysiek Wielicki, Piotr Pustelnik, Anna Czerwińska, Piotr Morawski, Kinga Baranowska, Marcin Miotk, a także tacy znani polarnicy jak Marek Kamiński, Wojtek Moskal, Borge Ousland czy Ola Skinnarmo.

Jakie są przełomowe wydarzenia w historii marki?

Od początku lat 90., po targach Ispo w Monachium, gdzie w pierwszych latach tej dekady byłem jedyną polską firmą, nawet 95% mojej produkcji szło na eksport – głównie do Japonii, ale też do Niemiec, Skandynawii, a nawet na Tajwan. Na tych targach znajdowali mnie przyszli klienci. Ich uznanie było dla mnie największą nagrodą. W pierwszych 20 latach działalności firmy pod marką Robert’s trzy czwarte produktów odbierali klienci hurtowi – obecnie stanowią najmniejszą część odbiorców. W zasadzie moja firma nie reklamuje się, 98% klientów pochodzi z rekomendacji poprzednich klientów tak w Polsce, jak i za granicą. Mogę pochwalić się, że dziś przychodzą do nas już wnuki moich pierwszych klientów. Taka rekomendacja międzypokoleniowa. Sprzedaż indywidualna pod konkretne zamówienia stanowi ponad 90% naszej produkcji. Daje mi ona największą satysfakcję. Dziś sprzedajemy na cały świat: od Nowej Zelandii po Chile i od Japonii po Kanadę, choć największym rynkiem nadal pozostaje Europa. Do bardziej spektakularnych wydarzeń należy wyposażenie w kilkanaście zestawów kurtek i spodni specjalistycznych okolicznościowej wyprawy księcia Alberta na biegun północny w roku 2006.

Jakie zmiany technologiczne zaszły w stosowanych surowcach, jakie surowce dominują dzisiaj w produktach firmy? Czy zmienił się sam puch, czy tylko stosowane tkaniny?

Przede wszystkim zmieniły się tkaniny – kiedyś ważyły 90-150 g/m2, a dziś stosuje się nawet takie 20 g/m2 – to obecnie najlżejsza dostępna tkanina puchoszczelna. Jeszcze ją testuję i – jak sądzę – w ciągu kilku miesięcy wprowadzę do palety dostępnych u mnie tkanin. Jednak za najlepszą tkaninę na wyroby puchowe (z wielu różnych powodów) uważam microlite 54 g/m2 japońskiej firmy Mitsui, która kupiła dawną, angielską markę Pertex. To jest tkanina głównie używana i lansowana przez Robert’sa. Uważam bowiem, że jednak „na co dzień”, odpowiednia proporcja wytrzymałości tkaniny do jej masy właściwej jest najważniejsza.

Tkaniny membranowe. Czy stosuje Pan w swoich wyrobach?

Rzadko używam tkanin membranowych – jestem przekonany, że nie jest to zbyt dobre rozwiązanie, jakkolwiek oddychają one lepiej od tkanin „przeciwdeszczowych”, to wielokrotnie gorzej od typowych tkanin puchoszczelnych, co sprawia, że zbyt dużo wilgoci generowanej przez organizm użytkownika zostaje w puchu, w szczególności w śpiworach. Oczywiście polepszają znacznie wiatro – i wodoszczelność odzieży, jednak deszcz nie jest zjawiskiem częstym w strefach niskich temperatur, a wyjątkowo rzadko „dotyczy” śpiworów. Odzież membranowa także zbyt szybko – moim zdaniem – traci swoje własności, często już po 2-3 praniach. Membrany mają jeszcze jedną wadę – w niskich temperaturach (-15/-20°C) po prostu przestają oddychać. Przetestowałem to osobiście na kilku wyjazdach

Monika Witkowska na szczycie Everestu – maj 2013 (kurtka puchowa Asterion, spodnie puchowe Icebreaker, rękawice puchowe Expedition)
Monika Witkowska na szczycie Everestu – maj 2013 (kurtka puchowa Asterion, spodnie puchowe Icebreaker, rękawice puchowe Expedition)

polarnych.

Puch syntetyczny – czy istnieje taki surowiec? Jak się ma on do puchu naturalnego?

Moim zdaniem nie istnieje puch syntetyczny – to tylko nazwa marketingowa, w rzeczywistości to jeden z rodzajów ocieplin syntetycznych. Prima loft – najbardziej chyba wypromowana ocieplina syntetyczna – jest niezła, ale tylko w niektórych zastosowaniach sprawdza się lepiej od puchu. Takie śpiwory rekomenduję np. w wilgotne tropiki oraz tereny arktyczne, gdzie nie ma możliwości podsuszenia (np. z powodu braku słońca) i tylko wówczas, gdy użytkownik nie stosuje vapour barier (rodzaj worka z paroszczelnej tkaniny lub folii, który wkłada się do śpiwora i do którego wchodzi człowiek). Ponadto odzież i śpiwory puchowe są przeciętnie 2-krotnie lżejsze od tych z ociepliny syntetycznej – przy tych samych parametrach termicznych – a dodatkowo są co najmniej 2-krotnie mniejsze objętościowo. Śpiwory puchowe, nawet lekko wilgotne, nadal są cieplejsze od syntetycznych, pozostając znacznie lżejsze. Najważniejszą prawdą, jaką użytkownik powinien sobie przyswoić, jest to, że to on sam jest głównym „powodem” i podstawowym źródłem zawilgocenia śpiwora lub kurtki podczas ich używania. Jedną z trzech podstawowych cech i przewag puchu naturalnego jest to, że „osusza” skórę użytkownika z wydzielanego przez nią potu oraz że to ten właśnie proces daje użytkownikowi specyficzny, „puchowy” komfort używania – komfort, jakiego nie da mu żadna ocieplina syntetyczna. Komfort w bardzo szerokim zakresie temperatur – ponad 30°C, nieosiągalnym przez współczesne syntetyki.

Puch naturalny też podlega modyfikacjom?

Moim zdaniem, pogorszyła się przeciętna jakość puchu używanego w świecie, także w Europie. Bardzo trudno zdobyć puch podskubowy, pozostaje więc w zasadzie tylko puch „poubojowy”, nie tak dobry, jak tamten. Dopuszczalne normy jakościowe są dziś niższe niż dawniej, pozwalają mieszać puch gęsi z kaczym (do 29,9% puchu kaczego) i nadal nazywać go puchem gęsim. Częstym „standardem” światowym jest stosowanie jeszcze gorszych proporcji, mieszając puch w proporcjach 50/50, nadal nazywa się go puchem gęsim lub enigmatycznie „europuchem”, nie podając istotnych lub nawet żadnych szczegółów. Moja firma używa wyłącznie czystego puchu polskiego, podając wszystkie informacje o nim. Inną drogą modyfikacji są próby uzyskania puchu, który zachowując niektóre swoje walory termiczne, nie wchłaniałby wody. Od wielu już lat próbuje się „zaimpregnować” puch różnymi preparatami, co jakiś czas ogłaszając światu, że „to już”, że to właśnie „nam się udało”. Moim zdaniem przedwcześnie – żaden preparat jak dotychczas mnie nie przekonał. Najczęściej jest po prostu tak, że każdy z nich ma lepsze i gorsze strony, lecz ich bilans – przynajmniej dla mnie – wypada jak dotąd negatywnie.

Jakie są dzisiaj topowe produkty firmy?

Tu mam pewien kłopot – części z nich, produkowanych wyłącznie pod konkretne zamówienia, nie pokazujemy publicznie. Natomiast z oferty widocznej na www są to: śpiwory Everest i Lhotse, linie kurtek: damskie – Andromeda, męskie – Proton oraz Neutron – unisex. Te kurtki wyglądają wprawdzie jak sweterki puchowe, ale są to naprawdę ciepłe kurtki doskonałe do użytkowania zarówno jako warstwa wewnętrzna, jak i zewnętrzna. Były kilkakrotnie na Evereście, kilkanaście razy na Denali czy Aconcagui, mimo że są w ofercie dopiero 4. rok. Hitem są również rękawice typu Expedition – mogę zaręczyć, że stanowią one światowy top w swojej klasie. Nie znam firmy oferującej porównywalnej jakości rękawice. Będą to też nieobecne jeszcze na stronie, szyte wyłącznie na zamówienie, tzw. śpiwory wielowarstwowe – 2 a nawet 3 śpiwory dopasowane do siebie odpowiednio wymiarami i układem komór oraz tak, że aby wyjść, wystarczy rozsunąć jeden zamek. A także podobne zestawy dwóch współpracujących ze sobą kurtek. Będzie to również specjalistyczna odzież polarna – komplety przeciwwiatrowe na wielotygodniowe wyprawy polarne, którym początek dała współpraca z Markiem Kamińskim. Wreszcie – specjalistyczna odzież polarna na psie zaprzęgi lub skutery. 

Podstawową cechą i przewagą puchu naturalnego jest to, że „osusza” on skórę użytkownika z wydzielanego przez nią potu oraz, że to ten właśnie proces daje użytkownikowi specyficzny, „puchowy” komfort używania – komfort jakiego nie da mu żadna ocieplina syntetyczna. Komfort w bardzo szerokim zakresie temperatur – ponad 30˚C, nieosiągalnym przez współczesne syntetyki – mówi Roman Werdon, właściciel firmy Robert’s.

 

Monika Witkowska na Ice Fallu w drodze na Everest – maj 2013 (kurtka puchowa Andromeda)
Monika Witkowska na Ice Fallu w drodze na Everest – maj 2013 (kurtka puchowa Andromeda)

Filozofia firmy Robert’s

  • Najlepszy produkt to ten, który jest najlepiej i najdokładniej dopasowany do potrzeb użytkownika,
  • Nie ma dobrego produktu bez dobrej jakości surowców i projektanta z dużym własnym doświadczeniem w praktycznym stosowaniu produktu i nie ma dobrego produktu bez starannego wykonania,
  • Firmę promują przede wszystkim nasze wyroby i nasi zadowoleni klienci. Tylko wtedy reklama jest wiarygodna. Naszym celem i „misją” jest sprzedanie klientowi nie tego produktu, który on chce, tylko takiego, jakiego naprawdę potrzebuje. Dlatego sprzedaż poprzedzamy zawsze możliwie głębokim wywiadem o przyszłych warunkach użytkowania planowanego do zakupu sprzętu. 

 Rozmawiał Grzegorz Bielejec.
wybór i skróty z rozmowy – redakcja

www.roberts.pl
tel.: +48 58 3520897
+48 58 6294298
e-mail: roberts@roberts.pl

Udostępnij wpis

Przeczytaj również