Ratownictwo medyczne w TOPR

14 grudnia, 2015

Historia, struktura, organizacja – o czym opowiadamy, żeby imponować dziewczynom.

Fot. I.M. Józefowicz/MULTI-PRO
Fot. I.M. Józefowicz/MULTI-PRO

W ostatnich kilkunastu latach nastąpiło kompletne przeobrażenie się działania systemu medycyny ratunkowej. Mamy obecnie ustawę o Państwowym Ratownictwie Medycznym (z dnia 8 września 2006). Wraz z tą metamorfozą zmniejszyła się drastycznie liczba lekarzy wyjeżdżających do stanów nagłego zagrożenia zdrowotnego, a pojawił się nowy zawód – ratownik medyczny.

Pierwsi w TOPR przyszli ratownicy medyczni rozpoczęli studia w tym kierunku w roku 2003, od 2005 pracując jednocześnie w szpitalach i karetkach. Z czasem końca dobiegły dyżury lekarzy na śmigłowcu, a funkcja medycznego weszła na stałe w grafik pracy.

Obecnie, w grupie ratowników zawodowych dziewięć osób to „medycy”. Również wśród ochotników, zwłaszcza „sezonowych” – pracujących zimą na zorganizowanych terenach narciarskich – jest kilku z uprawnieniami.

Ratownicy medyczni dyżurują zwykle w układzie: jeden w Centrali, jeden- dwóch, przy śmigłowcu. W sezonie najczęściej na dyżurze przy lądowisku śmigłowca jest dwóch tak zwanych „dołowych”, czyli osób mających desantować się do ratowanego i udzielić mu pomocy. Nie zawsze obaj są ratownikami medycznymi.

TOPR – zgodnie z brzmieniem wspomnianej wyżej ustawy, oraz drugiej: Ustawy z dnia 18 sierpnia 2011 o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich – jest „jednostką współpracującą z systemem” (brzmi przerażająco, wiem). Wszyscy „rycerze błękitnego krzyża” mogą poszczycić się tytułem ratownika – czyli mają aktualne (brak aktualizacji automatycznie ogałaca z rycerskości) uprawnienia kwalifikowanej pierwszej pomocy – przewałkowali siedmiodniowy, dość intensywny, kurs pierwszej pomocy i postępowania w stanach nagłych. Fot. I.M. Józefowicz/MULTI-PRO A następnie co trzy lata go odnawiają. Takie dzielne chłopaki. Podobnie zresztą jak GOPR, WOPR, PSP, OSP, Wojsko, i wszyscy „współpracownicy systemu”.

Poza tym oczywiście mamy nadal zrzeszonych w organizacji i działających w górach lekarzy.

Ratownicy Medyczni, zgodnie z wymogami rozporządzenia, przechodzą doskonalenia zawodowe – tzn. muszą zdobyć w okresie pięciu lat odpowiednią ilość punktów edukacyjnych za różnego rodzaju szkolenia medyczne. W ostatnich latach kadra nasza została przeszkolona na kursach: doskonalącym, ITLS – urazy, ACLS – kardiologia, PALS -kurs pediatryczny.

Boys with toys, wyposażenie – co mamy, żeby imponować dziewczynom

Maszyny

Śmigłowiec Sokół W3A – o oznaczeniach SP-SXW (dużo oznaczeń literowo cyfrowych, a już te z i x, to w ogóle, nadaje wypowiedzi charakter wiedzy tajemnej). Jest to średni, dwusilnikowy śmigłowiec wielozadaniowy produkowany w PZL Świdnik, który w warunkach tatrzańskich sprawdza się idealnie. Głównie za sprawą świetnej ekipy pilotów i mechaników z firmy Heliseco. Dwóch pilotów i mechanik dyżurują zawsze z ratownikami śmigłowcowymi.

Karetka – wśród licznego taboru samochodowego szczególne miejsce zajmuje jeden z Land Roverów (Defender 110), którego wnętrze zostało zaadaptowane na potrzeby karetki. Ergonomią to ona nie grzeszy, ale robotę umożliwia i sprawuje się co najmniej poprawnie. Wewnątrz znajduje się standardowe wyposażenie używane w karetkach Zespołów Ratownictwa Medycznego.

Warto nadmienić, że jest to jedyna w tym momencie w Małopolsce karetka o takich możliwościach jazdy w terenie, w związku z czym proszeni jesteśmy czasem o pomoc w transporcie medycznym z trudno dostępnych osiedli na Podhalu.

Sprzęt

AED – Wszystkie dyżurki TOPR, zarówno te w schroniskach, jak i te na stokach, wyposażone są w automatyczne defibrylatory. Schroniska ponadto wyposażone są w AED przez PTTK (jako, że nasze mogą zostać zabrane w teren). Jest to zgodne z ideą PAD – Public Access to Defibrillation, według której, każde miejsce publiczne o odpowiednim natężeniu ruchu, powinno w defibrylator zostać wyposażone. Na terenie Tatr i wyciągów wokół, myślę że przekraczamy sporo normę przyjmującą umiejscawianie AED tam, gdzie NZK – Nagłe Zatrzymanie Krążenia może statystycznie wystąpić częściej niż raz na 2 lata. Z AED wiąże się również pewne nasze pionierstwo na światowej arenie ratownictwa górskiego, bo na ile udało się nam ustalić, byliśmy pierwszymi, którzy w terenie górskim zastosowali defibrylator automatyczny, podczas wypadku lawinowego w grudniu 2000.

Lifepak – w śmigłowcu i karetce znajdują się defibrylatory, już nie automatyczne, a pełnowartościowe, pozwalające zobaczyć, ocenić, albo nawet przesłać wykres EKG pacjenta do pracowni hemodynamiki i leczyć różne zaburzenia rytmu serca. W samochodzie znajduje się Lifepak 12, na pokładzie Sokoła – 15.

Autopulse – deska do mechanicznego uciskania klatki piersiowej. Nieodzowna, gdy musimy pacjenta po NZK transportować. Na pokładzie śmigłowca uciskać klatkę piersiową możemy, ale na czas podebrania z miejsca wypadku, od momentu podania haka dźwigu, do momentu wciągnięcia noszy na pokład bez niej musielibyśmy przerywać masaż. Przy transporcie w noszach, czy noszach wannowych, sunących po śniegu masaż nie jest możliwy (choć nie do końca, o czym dalej).

USG – Obecnie na wyposażeniu śmigłowca jest nowoczesny, miniaturowy aparat USG. Jest on wielkości dużego smartfona, choć sporo grubszy. Do tego dochodzi głowica. Ratownicy medyczni rozpoczęli szkolenia z zakresu FAST – uproszczonej procedury badania ultrasonografem mającej na celu wykrycie urazów wewnętrznych. Może to w ogromny sposób pomóc zdiagnozować jeszcze w warunkach przedszpitalnych zagrażające życiu, i np. wymagające natychmiastowej interwencji chirurgicznej, stany. Został on już użyty w warunkach bojowych.

Działalność – co robimy, żeby imponować dziewczynom. O czym oczywiście później opowiadamy i koło się zamyka.

Fot. I.M. Józefowicz/MULTI-PRO
Fot. I.M. Józefowicz/MULTI-PRO

Co roku TOPR udziela pomocy ponad 500 osobom w górach (w tym roku, w drugiej połowie września przekroczona została granica 600 kart wypadków). W 2014 naszych interwencji w Tatrach było 472, w których pomogliśmy 551 osobom. Na stokach narciarskich statystyki za zimę 2014/15 notują 2157 osób ratowanych). Spośród wypadków górskich 223 było ciężkich, tzn. miały w międzynarodowej skali ciężkości urazów IKAR-CISA 3 i więcej. W zdecydowanej większości wypadków ciężkich działają ratownicy medyczni.

Od ostatniej zimy wśród wspominanych, przytaczanych, przeżywanych wypraw absolutny prym wiedzie ta z 21 lutego do wypadku lawinowego w Wielkiej Świstówce. Szeroko relacjonowany był on w mediach i raczej jest materiałem na zupełnie osobny artykuł. Warunki zmusiły wyprawę do użycia tradycyjnych metod transportu. Nie dało się przy podmuchach wiatru grubo ponad 30 m/s zabezpieczyć odpowiednio termicznie ratowanej, odkopanej po ok. dwóch godzinach przebywania pod śniegiem. Najpierw pierwsza, potem druga deska Autopulse padła – baterie nie są zaprojektowane na takie warunki. Transport przez Wantule odbywał się w ten sposób, że ok. 20 osób opuszczało nosze po śniegu na linach a jeden ratownik jechał na nich razem z ratowaną, prowadząc masaż i oddychanie.

Poszkodowana została karetką przetransportowana do Nowego Targu, skąd śmigłowcem LPR do Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej w Krakowie. Centrum, skądinąd, współtworzone przez naszego dobrego kolegę oraz jednego z naszych ratowników – lekarzy.

Dziewczyna żyje, kończy już rehabilitację… I choć nie była to najniższa zanotowana temperatura, z której ktoś wrócił, ani najdłuższy czas zatrzymania krążenia, to łącznie z wymaganiami transportu i panującymi warunkami jest to na pewno wydarzenie na skalę światową w ratownictwie górskim, a dla niektórych jeden z tych momentów, których wspomnienie może tłumaczyć po co się jest ratownikiem… Żeby móc o tym opowiadać.

Udostępnij wpis

Przeczytaj również