Jerzy Surdel

28 listopada, 2018
 width=
Fot. Bogdan Jankowski

W październiku tego roku zmarł Jerzy Surdel, taternik, alpinista, himalaista i podróżnik, twórca filmów taternickich, które po latach wciąż oglądamy z zapartym tchem. Zaczął się wspinać w 1951 roku w Tatrach, gdzie uczestniczył między innymi w przejściach nowych dróg na Zadnim Kościelcu (1953) i Wołowej Turni (1954) oraz w pierwszym trawersowaniu grani Polskich Tatr Wysokich od Żabiej Czuby do Wołoszyna (1954). Zimą wszedł m.in. na Niżnie Rysy przez Tomkowe Igły. Uczestniczył w wyprawach eksploracyjnych; był pierwszym polskim alpinistą i filmowcem zaproszonym do udziału w wyprawie na Mount Everest (1971). Brał udział w pionierskiej zimowej wyprawie na Lhotse (1974). Wyjeżdżał w góry Etiopii, Wenezueli, Meksyku i Andy Argentyńskie. Odwiedził bieguny północny i południowy. Podczas wszystkich podróży i wypraw realizował krótkometrażowe filmy i reportaże filmowe, których zebrało się w sumie kilkadziesiąt. Rezultatem wyprawy na Mount Everest stał się dokument „Surrender to Everest” (1972), wyprawy na Lhotse filmy: „Lhotse 1974” i „Zima 8250” (oba w 1975). Inne filmy o tematyce górskiej i jaskiniowej: „W górach Sierra Mazateka” (1980), „Walka o jaskinię (1980), „Aconcagua adios” (1982). Podczas wypraw polarnych zrealizował m.in. „Dwa bieguny w jednym roku. Antarctica” (Grand Prix na festiwalu filmów ekologicznych w Nowogardzie), „Transantarctica 96/97” (1997, pierwsza nagroda na festiwalu w Teplicach nad Mentui). W środowisku górskim sławę zyskał zrealizowany w latach 1967- 1972 tryptyk filmowy: „Dwóch”, „Odwrót” i „Akcja”. Drugi z tych filmów został nagrodzony Złotą Gencjaną na Festiwalu Filmów Górskich w Trydencie, we Włoszech w 1969 roku oraz zdobył Grand Prix na Festiwalu Filmów Górskich w Banff, w Kanadzie w 2004 roku. Jerzy Surdel często był jurorem międzynarodowych festiwali filmowych w Polsce i na świecie. W 2005 roku został uhonorowany prestiżową nagrodą Camera Extreme. Moje osobiste wspomnienia ze spotkań z Jerzym Surdelem związane są w pierwszym rzędzie z filmem „Odwrót”. Do realizacji zdjęć do tego filmu, oprócz sztabu operatorsko-reżyserskiego, potrzebna była ekipa „szerpów”, która poza zadaniami transportowymi ubezpieczała całą akcję. Będąc jednym z tej ekipy, miałem okazję przez miesiąc zimową porą, w pogodzie, a częściej w niepogodzie, towarzyszyć Jurkowi na planach między Mnichem i Cubryńskimi Galeriami na zachodzie po skłony Żabiego na wschodzie. Warunki pracy przy kręceniu filmu były ostre, zimowo-taternickie. Jurek zaś wszelkie poszukiwania najbardziej ekstremalnych warunków, potrzebnych do udramatyzowania akcji filmu, zawsze znosił wręcz entuzjastycznie. Udało nam się nawet, w najmniej spodziewanym momencie, zlecieć z lawiną, której zejście wcześniej bezskutecznie usiłowaliśmy spowodować. Odszedł od nas człowiek gór, ostatni z realizatorów „Odwrotu”. Pozostawił nam wciąż nieopublikowaną autobiografię oraz filmy, do których na pewno będziemy wracać.

Udostępnij wpis

Przeczytaj również