W jaskiniach po polskiej stronie Tatr wydarzyło się 71 wypadków, w których śmierć poniosło 9 osób.
Pierwszym odnotowanym w kronikach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wypadkiem jaskiniowym, jest śmierć samotnego turysty w 1947 roku w Jaskini Mylnej, który zabłądził, utracił światło i zmarł z wycieńczenia.
W liczbie 71 wypadków w tatrzańskich jaskiniach, wyróżnić można:
Wypadki śmiertelne – 9 osób:
• 2 zgony w czasie nurkowania,
• 3 wypadki śmiertelne w wyniku upadku z wysokości,
• 1 zgon przez uderzenie spadającym kamieniem,
• 1 zgon w wyniku wyczerpania i wychłodzenia,
• 1 zgon w wyniku choroby,
• 1 zgon śmiercią głodową.
Kontuzje, urazy ciała, zasłabnięcia i stany chorobowe wymagające transportu przez ratowników – 22 osoby.
Wypadki nie wymagające transportu lecz wymagana była bezpośrednia interwencja ratowników to: zasłabnięcia, zabłądzenia, utrata światła, niemożność dalszego samodzielnego poruszania się z powodu braku umiejętności lub warunków pogodowych, utrata sprzętu, przekroczenie godziny alarmowej.
Oprócz wypadków, które wydarzyły się bezpośrednio w jaskiniach, w kronikach TOPR odnotowanych jest ponad 20 wypadków, które wydarzyły się na powierzchni podczas dojścia lub powrotu z jaskini. W liczbie tej odnotowanych jest 11 wypadków śmiertelnych:
• 5 osób zginęło w lawinie,
• 4 osoby zmarły z wyczerpania i wychłodzenia,
• 1 osoba zmarła w wyniku upadku z wysokości,
• 1 osoba zmarła w wyniku choroby.
Przełom lat 60-tych i 70-tych w Tatrach, to niezmiernie dynamiczny okres odkryć i eksploracji jaskiniowych. Nowo odkryte jaskinie stawały się coraz głębsze i trudniejsze. Pokonywanie ich wymagało doskonałego wyszkolenia technicznego i sprzętowego. Dotychczasowe poruszanie się w studniach przy pomocy zjazdów w kluczu i wychodzeniu po drabinkach, zastąpione zostało techniką zjazdów w karabinku i wychodzeniem po linach za pomocą „prusików”.
Dwie wielodniowe akcje ratunkowe na początku lat siedemdziesiątych, po wyczerpanego grotołaza w Jaskini Nad Kotlinami i następnie transport jego zwłok przez Jaskinię Śnieżną oraz transport bardzo ciężko rannego w Jaskini Zimnej pokazały, że ratownicy Grupy Tatrzańskiej GOPR nie dysponują odpowiednim sprzętem i umiejętnościami, do prowadzenia akcji ratunkowych w tak trudnych technicznie jaskiniach.
Poskutkowało to podjęciem wielu decyzji o zakupie odpowiedniego sprzętu a szczególnie specjalnych, przeznaczonych do jaskiń noszy oraz powołania w GT GOPR specjalnej grupy ratowników specjalizujących się w ratownictwie jaskiniowym.
Inicjatorem nowych działań i osobą odpowiedzialną za szkolenie w ratownictwie jaskiniowym, został czołowy polski taternik jaskiniowy Janusz Śmiałek. Będąc ratownikiem‑ochotnikiem, Janusz Śmiałek był jednocześnie kierownikiem wypraw do najgłębszych jaskiń świata i autorem wielu spektakularnych akcji jaskiniowych w Tatrach.
Pod kierunkiem Janusza Śmiałka rozpoczęły się cykliczne, intensywne szkolenia ratowników w najtrudniejszych tatrzańskich jaskiniach.
Jednocześnie w Krakowie, Janusz Śmiałek powołał do życia stałą grupę składającą się z czołowych polskich taterników jaskiniowych, zadaniem której była ścisła współpraca z ratownikami GT GOPR podczas działań ratunkowych w jaskiniach.
Kilka osób z tej grupy ukończyło wymagane szkolenia ratownicze i wstąpiło w szeregi GOPR, stanowiąc ekipę ratowników specjalizujących się w ratownictwie jaskiniowym.
Pod koniec lat 70-tych, kierownictwo nad sprawami jaskiniowymi w GT GOPR Janusz Śmiałek przekazał zawodowemu ratownikowi Mieczysławowi Kołodziejczykowi, który jednocześnie zaczął pełnić funkcje Szefa Wyszkolenia GT GOPR.
Z początkiem lat 80-tych, obowiązki jaskiniowe Mieczysława Kołodziejczyka, przejął ratownik zawodowy Kazimierz Szych.
Z inicjatywy Kazimierza Szycha rozpoczęły się bardzo intensywne szkolenia w jaskiniach i na powierzchni, dla młodych i nowych ratowników GT GOPR. Trzon tej grupy stanowili ratownicy Podgrupy Kościelisko GT GOPR, kierowanej przez Wojciecha Bartkowskiego oraz kilku nowych ratowników Grupy Tatrzańskiej. Jednocześnie GOPR jako organizacja, zakupił po wielu staraniach Mieczysława Kołodziejczyka i Kazimierza Szycha, niewielką ilość 10 kompletów sprzętu osobistego firmy Petzl, bloczki i 2 komplety do spitowania i nowocześniejszych noszy jaskiniowych. Pozwoliło to na stworzenie świetnie wyszkolonej technicznie grupy ratowników pokonujących perfekcyjnie najgłębsze i najtrudniejsze jaskinie tatrzańskie oraz mogący prowadzić w tych jaskiniach akcje ratunkowe. Wyróżniającymi się ratownikami w tej grupie byli: Jan Krzysztof, Roman Kubin, Stanisław Pabin i Waldemar Stokłosa.
W roku 1980 Kazimierz Szych uczestniczył w Centralnej Zimowej Wyprawie PZA do najgłębszej w tym czasie jaskini świata Gouffre Jean Bernard we Francji. Równolegle z działalnością Polaków w jaskini, akcję nurkowania w syfonie końcowym prowadzili grotołazi francuscy. Kierownikiem ekspedycji Francuzów był Pierre Rias. Główny eksplorator Gouffre Jean Bernard oraz jednocześnie szef ratownictwa jaskiniowego Francuskiej Federacji Speleologicznej. Francuskie ratownictwo jaskiniowe zarówno w tam tym czasie jak i obecnie, uznawane jest za wiodące na świecie.
Równoległa działalność w jaskini Francuzów i Polaków oraz wspólny pobyt w schronisku zaowocował zapoczątkowaniem bardzo dobrych wzajemnych kontaktów.
W efekcie w 1981 roku szef szkolenia GT Mieczysław Kołodziejczyk i Kazimierz Szych, zaprosili ratowników francuskich do Polski. Wybuch stanu wojennego oddalił zaplanowaną na rok 1982 wizytę Francuzów. Nastąpiło to dopiero jesienią 1983 roku. Organizatorzy przyjazdu ratowników FFC pokonać musieli niebywałą liczbę utrudnień związaną z rygorami stanu wojennego. By do wizyty doszło, musiano po przez władze GOPR interweniować na najwyższych szczeblach państwowych. Cel został jednak osiągnięty. We wrześniu 1983 roku do Zakopanego przyjechał Szef Ratownictwa Francuskiej Federacji Speleologicznej Pierre Rias i jej Dyrektor Techniczny Pierre Allan.
W oparciu o schronisko na Ornaku, francuscy ratownicy rozpoczęli tygodniowy obóz szkoleniowy dla ratowników GT GOPR. Zajęcia odbywały się na skałkach poniżej Raptawickiej Turni oraz w jaskiniach: Zimnej i Czarnej.
Ratownictwo jaskiniowe jakie zaprezentowane zostało przez francuskich ratowników, przeszło najśmielsze wyobrażenia. Pierre Rias i Pierre Allen zademonstrowali nową epokę w ratownictwie jaskiniowym.
Francuskie ratownictwo jaskiniowe opierało się wyłącznie na wykorzystaniu osobistego sprzętu grotołaza francuskiej firmy Petzl oraz improwizacji z użyciem wyłącznie lin jaskiniowych.
Całkowicie z ratownictwa w jaskiniach wyeliminowane zostało stosowanie sprzętu używanego na powierzchni a w szczególności bardzo ciężkiego i trudnego w transporcie z uwagi na ciężar stalowych linek, zestawu alpejskiego potocznie zwanego od nazwiska konstruktora, Gramingerem.
Kluczową rolę w technikach francuskich odgrywały tworzone z lin, bloczków i przyrządów zaciskowych, układy wielokrążków do wyciągania na studniach i trawersach noszy firmy Marbach. Nosze posiadały różne konstrukcje dostosowane do różnych typów jaskiń i specyfiki urazów.
Po wizycie francuskich ratowników GT GOPR rozpoczął batalię o zakup sprzętu jaskiniowego oraz noszy jaskiniowych nowej generacji. GOPR był instytucją mocno zbiurokratyzowaną i uzależnioną od decyzji na szczeblu ministerialnym. Po odpowiednich decyzjach na tych szczeblach, sprzęt zostawał zamawiany a następnie kupowany za przydziały dewizowe, poprzez różnego rodzaju pośredniczące centrale handlowe.
Akcja zakupów nowej generacji sprzętu do ratownictwa jaskiniowego ostatecznie zakończyła się sukcesem i na przełomie lat 1984 i 1985 sprzęt ten sukcesywnie zaczął zapełniać Szafę Wyprawową GT GOPR.
Jednocześnie na zaproszenie Pierre Riasa i Francuskiej Federacji Speleologicznej, jesienią 1984 roku na dwu tygodniowy staż ratowniczy we Francji udali się dwaj ratownicy Grupy Tatrzańskiej: Mieczysław Kołodziejczyk i Kazimierz Szych oraz 6 instruktorów Polskiego Związku Alpinizmu.
Wiedza i przeszkolenie zdobyte tam przez uczestników stażu, popchnęło ratownictwo jaskiniowe w Polsce na nowe, współczesne tory.
Szkolenia jakie przechodzić zaczęli tatrzańscy ratownicy na nowoczesnym sprzęcie produkowanym przez firmę Petzl i Marbach oraz wdrażanie francuskich metod ratowniczych w jaskiniach tatrzańskich, uplasowały polskie ratownictwo jaskiniowe w światowej czołówce.
Bardzo wiele technik wziętych z nowoczesnego ratownictwa jaskiniowego zostało zaadoptowanych do działań ratowniczych na powierzchni a szczególnie do ratownictwa ścianowego. Spowodowało to między innymi całkowite wyeliminowanie z użycia w Tatrach na wielkich ścianach zestawu alpejskiego.
Reaktywowanie w 1992 roku Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego Naczelnikami byli kolejno: Piotr Malinowski, Robert Janik i Jan Krzysztof, piastujący tę funkcję do chwili obecnej – otworzyło przed ratownictwem tatrzańskim nowe perspektywy możliwości szkoleniowych i zakupów sprzętowych. Dotyczy to wyposażenia indywidualnego ratownika TOPR na powierzchni i w jaskini, jak i specjalistycznego sprzętu ratowniczego najnowszej generacji we wszystkich możliwych dziedzinach ratownictwa górskiego.
Od roku 1990 szefem ratownictwa jaskiniowego TOPR został ratownik zawodowy Roman Kubin. Wdrożył on kolejne światowe nowości w ratownictwie jaskiniowym po pobycie w 1992 roku na stażu we Francji wraz z Robertem Kidoniem i Marcinem Józefowiczem.
Wielkie zaangażowanie Romana Kubina w szkolenia nowej, młodej generacji ratowników jaskiniowych, wychowało kolejne pokolenie świetnie wyszkolonych ratowników TOPR. Zostały też przez Romka Kubina opracowane stałe procedury działań ratowniczych w jaskiniach.
Za zasługi w ratownictwie jaskiniowym, Roman Kubin został odznaczony w 2009 roku w Piniolo we Włoszech, bardzo prestiżową Międzynarodową Nagrodą Solidarności Górskiej.
Taką samą nagrodę otrzymał również w tym roku nestor polskiej speleologii i ratownik TOPR Apoloniusz Rajwa.
W roku 2004, w Masyw Centralny we Francji na kurs udrażniania przeszkód skalnych w jaskiniach podczas akcji ratunkowych udali się ratownicy TOPR: Andrzej Blacha, Grzegorz Albrzykowski i Witold Cikowski. Zostali oni gruntownie przeszkoleni przez instruktorów FFC w zakresie poszerzania ciasnych odcinków jaskini, uniemożliwiających bezpieczny transport rannego w noszach. Posiadanie tak przeszkolonych ratowników sprawiło, że zniknęły zdecydowanie w polskich jaskiniach bariery transportu noszy.
W roku 2008, po przejściu Romana Kubina na emeryturę, nowym szefem ratownictwa jaskiniowego został Witold Cikowski. Od początku 2015 roku aż do chwili obecnej, kolejnym szefem jest Sebastian Szadkowski.
Cały współczesny okres TOPR od jego reaktywowania 1992 roku pozwolił ratownikom tatrzańskim na samodzielność sprzętową i szkoleniową. Wypracowane zostały i kontynuowane do chwili obecnej stałe formy szkolenia ratowników jaskiniowych. Dwa razy w roku odbywają się obozy jaskiniowe oraz średnio trzy razy w miesiącu cykliczne szkolenia w jaskiniach.
Przez cały rok w gotowości ratowniczej utrzymywana jest stała grupa przeszkolonych jaskiniowo 50 ratowników TOPR. 19 ratowników posiada II stopień uprawnień ratowniczych pozwalających na kierowanie danym odcinkiem w czasie akcji ratunkowej, a 5 ratowników posiada uprawnienia do kierowania całą jaskiniową wyprawą ratunkową.
W roku 2004 na zaproszenie Horskiej Służby z Tatr Słowackich odbyło się wspólne szkolenie jaskiniowe ratowników TOPR i HS. Zaowocowało to stałą współpracą szkoleniową i ratowniczą po obu stronach Tatr. Każdego roku na wiosnę odbywają się obozy szkoleniowe w tatrzańskich jaskiniach.
Francuska szkoła ratownictwa jaskiniowego zaprezentowana w 1983 roku przez Pierre Riasa i Pierre Alaina nie zmieniła się zasadniczo do współczesnych czasów. Zmianie uległy jedynie niektóre detale podyktowane ewolucją sprzętu firmy Petzl. Rozwinęły się i uaktualniły, niektóre schematy i procedury działań ratowniczych w jaskiniach.
Ratownicy TOPR na bieżąco wdrażają wszystkie nowości sprzętowe i techniczne jakie ukazują się na świecie. Pozwala to na stałe utrzymywanie tatrzańskiego ratownictwa w światowej czołówce.