Costa Brava – Pierwsze zimowe przejście

7 czerwca, 2017
(Sprawozdanie ze zgrupowania wspinaczkowego: Norwegia, zima 2017)

Termin wyjazdu w dolinę Romsdal w 2017 roku podporządkowaliśmy warunkom pogodowym. Od początku

Józek na 4 wyciągu M6A1
Józek na 4 wyciągu M6A1

stycznia skrupulatnie monitorowaliśmy sytuację meteo: tegoroczna zima w Norwegii była dość ciepła i obfita w opady śniegu. Na początku lutego otworzyło się okno pogodowe związane z ustabilizowanym wyżem barycznym nad Europą Północną, który skutecznie odpierał wilgotne niże i fronty znad Atlantyku. Dobre warunki wspinaczkowe, które zastaliśmy po przyjeździe, nie były więc dla nas zaskoczeniem. Już pierwszego dnia po przybyciu w dolinę przyjechaliśmy na teren farmy Fiva, skąd zanieśliśmy część sprzętu pod Ścianę Trolli i zdeponowaliśmy go pod Drogą Norweską, a właściwie pod jej 3. wyciągiem (pierwsze dwa – wznoszący trawers – były pokryte wielometrową warstwą firnu). 120 metrów liny asekuracyjnej zostawiliśmy na ostatnim odcinku, co ułatwiło nam zejście. Kolejny dzień upłynął na odpoczynku. Czekaliśmy na ocieplenie; na wysokości wejścia w drogę, czyli 500 m n.p.m., temperatura wynosiła około –15°C. Norwegian Route VI, A3, 1300 m została otwarta 13–23 lipca 1965 r. jako pierwsza droga na Ścianie Trolli. Była pokonywana kilkukrotnie latem, w tym przynajmniej raz w pełni klasycznie przez Sindre Saethera w 2008 r. z propozycją wyceny VII+. Jedyne zimowe przejście w 2003 r. w wykonaniu Francuzów wiązało się z zaporęczowaniem 500 m ściany i trwało 4 dni + poręczowanie. Przejścia w stylu alpejskim zimą na razie nie odnotowano. Trzeciego dnia po przyjeździe, około 3.00 w nocy ruszyliśmy pod ścianę. Około godz. 6 osiągnęliśmy szczelinę brzeżną, gdzie przygotowaliśmy się do wspinaczki. Tego dnia planowaliśmy dojście do Orlego Gniazda na 10. wyciągu (naszym 8.). Dwa pierwsze wyciągi M5 i M6 pokonałem klasycznie. Potem prowadzenie przejęła Gosia (muszę wyjaśnić, że to nie ja zwalam na nią trudne wyciągi, jej po prostu niczego nie można zabronić, jeżeli chce się dożyć do końca wyprawy). Był to długi, trudny wyciąg wyceniony przez zdobywców na VI, A3. Wspinanie szło powoli i kiedy jasne się stało, że tego dnia nie mamy szans osiągnąć Orlego Gniazda, pomimo sprzeciwu Gosi, podjęliśmy decyzję o wycofie, której potem bardzo żałowaliśmy. Teren powyżej zdecydowanie nie był już tak trudny. Należało znaleźć jakieś zastępcze miejsce na biwak i nie poddawać się tak szybko, tym bardziej, że byliśmy przygotowani na 6 dni akcji plus 2 dni zejścia. Łatwo jednak snuć takie teoretyczne rozważania w fotelu przed kominkiem, a inaczej to wygląda z perspektywy kilku godzin tkwienia na stanowisku w ponurej ścianie. Mnie zabrakło determinacji i psychy, a Gosi szybkości i skuteczności. W każdym razie schodziliśmy w fatalnym nastroju, dźwigając 40 kg sprzętu i błądząc po nocy na gigantycznym stożku piargowym pod Ścianą Trolli, wysokim na pół, a szerokim przy podstawie na kilometr. Wreszcie późno w nocy dotarliśmy do Józkobusa (naszego mieszkalnego VW Transportera). Próbowaliśmy pozbierać się psychicznie i wytłumaczyć sobie nawzajem, że wycof to też element tej gry. Następnego dnia zdeponowałem sprzęt pod Mongejurą. Postanowiliśmy załatwić nasze porachunki z drogą Costa Brava, wiodącą lewą połacią południowego filaru tej góry. Atakowaliśmy tę drogę już dwukrotnie (a ja z Januszem Gołąbem trzeci raz zimą), za każdym razem pokonując trudniejszą, dolną część i kapitulując z różnych powodów w połowie ściany. Wycof – „element tej gry”. Pierwsze 11 wyciągów Costa Brava zimą to ciągowe trudności: M7, M5+, M6A1, M6A1, M6A0, M6A1, M6A0, M7A1, A2, A2, M6A2. Kolejnych 12 jest wspólnych z Sydpilaren – megaklasykiem tej doliny (pokonanym zeszłej zimy przez zespół Ciesielski, Karczmarczyk, Sułowski).

z Podejście w kierunku Trollveggen
z Podejście w kierunku Trollveggen

Nachylenie ściany na tym odcinku nieco maleje, niemniej jednak nadal przeważają lite formacje skalne o zimowych trudnościach M5+, M6 z miejscami A0 i A1. Po łącznie 900 m technicznej wspinaczki wchodzimy w kopułę szczytową, gdzie trudności na kolejnych 5 wyciągach nie przekraczają trójki. Costa Brava w warunkach letnich została wyceniona przez zdobywców na VIIA2. Ma też jedno przejście klasyczne w wykonaniu legendarnego Sindre Seathera, który zaproponował wycenę VIII–. W tym miejscu podkreślę, że uklasycznianie dróg w Norwegii, a w szczególności w Romsdal nie ma nic wspólnego z dobijaniem stałych haków, o spitach nie wspominając. Asekuracja jest prowadzona „od dołu”,

Trollveggen z zaznaczonym orientacyjnym przebiegiem Drogi Norweskiej i miejscem złożenia depozytu
Trollveggen z zaznaczonym orientacyjnym przebiegiem Drogi Norweskiej i miejscem złożenia depozytu

usuwana w całości po przejściu zespołu, a płyty – choćby to było A4+ „hooking” – pokonywane z runoutem. Chcesz uklasyczniać? Ok, świetnie! Ale radź sobie z taką asekuracją jak pierwsi zdobywcy i pozostaw po sobie ścianę taką, jak po pierwszym przejściu. Dedykuję te norweskie zasady etyczne do przemyślenia naszemu środowisku. Obiliśmy naszą Zerwę setkami stałych haków i dziesiątkami spitów. Trudne hakówki sprowadziliśmy do mizernego A0 i pojedynczych przejść klasycznych, asekurowanych stałymi punktami. Skąd bierze się środowiskowe przyzwolenie dla coraz śmielszego spitowaniaTatr? „Hakówka to właściwie nie jest wspinanie” – usłyszałem ostatnio od mojego „sportowego” kolegi z KWT. Ta sentencja, coraz śmielej rozpowszechniana, w praktyce ma tak naprawdę tylko usprawiedliwić brak akceptacji ryzyka i dobijanie stałych haków i spitów w trudnościach istniejących dróg. Tymczasem góry to nie tylko sport ale też – a może przede wszystkim – przygoda, więc zadbajmy o to, by możliwość jej przeżycia miały także następne pokolenia. Sindre Seather stał się legendą za życia dlatego, że przy uklasycznianiu przez niego Arch Walla (A4+) czy Drogi Francuskiej (A4) nie pojawił

Południowa ściana Mongejury z zaznaczonym przebiegiem drogi Costa Brava
Południowa ściana Mongejury z zaznaczonym przebiegiem drogi Costa Brava

się ani jeden dodatkowy spit czy hak. Wróćmy do wspinania. Akcję rozpoczęliśmy 13 lutego o godz. 5.45, pierwszego dnia pokonując dziewięć wyciągów. Około 20 zakończyliśmy wspinanie w połowie kluczowej bariery skalnej i zjechaliśmy na półki pod nią na niezbyt wygodny biwak, pozostawiając poręczówkę. Następnego dnia dwoma wyciągami dokończyliśmy wspinaczkę w barierze, dwoma kolejnymi połączyliśmy się z Filarem i pokonaliśmy dalsze cztery, dochodząc do wygodnego biwaku. Trzeciego dnia dokończyliśmy drogę i poszliśmy w kierunku wierzchołka, asekurując się na sztywno ze względu na ciężar niesionego sprzętu, pogorszenie pogody i ogólne zmęczenie, przez kolejne 5 wyciągów (pokonywanych latem na lotnej) o trudnościach 2-3. Kiedy teren położył się jeszcze bardziej, wytrawersowaliśmy z podszczytowych partii ściany terenem bez trudności i po niedługim zejściu na wschodnią stronę góry około 16 rozstawiliśmy mały namiot na trzecim biwaku. 

Gosia na czwartym stanowisku Costa Brava przed pająkiem
Gosia na czwartym stanowisku Costa Brava przed pająkiem

 

 

 

 

 

 

 

Podsumowanie

Ogółem pokonaliśmy 27 wyciągów na sztywno, dojście do ostatniego stanowiska zajęło nam 57 godzin od startu w ścianę (około 36 godzin efektywnego wspinania). Wspinaliśmy się w stylu alpejskim, drugi w zespole na przyrządach, holując dwa plecaki. Poza stanowiskami, na całej drodze napotkaliśmy 3 stałe haki i 2 zatarte friendy. Według naszej wiedzy, po konsultacji z kustoszem rejonu i autorem przewodnika „Klatring i Romsdal” – Bjarte Bo, było to pierwsze zimowe przejście Costa Brava. W przyszłym roku, jeżeli tylko warunki pozwolą, spróbujemy rozliczyć się do końca z Drogą Norweską na Trollveggen. 

Dziękujemy Polskiemu Związkowi Alpinizmu za dofinansowanie wyprawy.

Udostępnij wpis

Przeczytaj również