Andrzej Popowicz „Popcio” (1937-2019)

12 maja, 2019

 width=Andrzej Kazimierz Popowicz urodził się w Katowicach 16 lutego 1937 roku, zmarł 23 marca 2019 roku w Bielsku-Białej. Był człowiekiem życzliwym, o łagodnym usposobieniu, z wielkim poczuciem humoru. Od najmłodszych lat chodził po górach i jeździł na nartach. Za namową starszego kolegi ze studiów Adama Zyzaka w roku 1958 został członkiem Klubu Wysokogórskiego w Katowicach i rozpoczął wspinaczkę w skałkach Jury Krakowsko-Częstochowskiej i Tatrach. Prowadził działalność turystyczną i wspinaczkową w górach Bułgarii, Grecji w Alpach Julijskich, Dolomitach, Pirenejach i na Korsyce. W 1969 roku wszedł na szczyt Mont Blanc (4810 m n.p.m.). Rok później wspinał się w Kaukazie, gdzie przeszedł grań Uszby i wszedł na Elbrus (5642 m n.p.m.). W roku 1972 uczestniczył w pierwszym polskim przejściu grani głównej Atlasu Wysokiego. W latach 1973 i 1976 brał udział w śląskich wyprawach w Hindukusz Afgański, gdzie wszedł na Langor Zom (7020 m) i Lagute Barfi. W roku 1986 wszedł na Andowite w Andach Peruwiańskich. Na śląskiej wyprawie na Lhotse w 1979 roku doszedł na wysokość 7300 m.

W roku 2010, w setną rocznicę zdobycia Zamarłej Turni, wraz z Adamem Zyzakiem i Robertem Furczykiem przeszedł drogę klasyczną, obaj z Adamem robili ją 50 lat wcześniej (szczegóły w „Taterniku” nr 3/2010).

Jako szef szkolenia w Klubie Wysokogórskim Katowice zawsze mogłem na Andrzeja liczyć, wysoko oceniam jego udział instruktorski w szkoleniu skałkowym i tatrzańskim, a także w pracach Środowiskowej Komisji Egzaminacyjnej PZA w Katowicach.

„Popcio” był wytrawnym narciarzem, co roku startował w zawodach narciarskich, plasując się na czołowych miejscach. Dosyć regularnie wygrywał bieg zjazdowy o „Złoty Kask”.

Był pasjonatem motoryzacji, znawcą nowinek technicznych. Startował w rajdach samochodowych, uprawiał terenowe rajdy motocyklowe, które były nierozerwalnie związane z działalnością szkoleniową wojsk powietrzno-desantowych. Zainteresowanych odsyłam do książki „O wojsku z Doliny Kobylańskiej”, w której można znaleźć kilka opowiadań Andrzeja. Za dobrą służbę został awansowany do stopnia majora. Obowiązki dowódcze wypełniał rzetelnie, ale z dużym poczuciem humoru. Sam nazywał się „Jajorem” – w czasie wolnym od szkolenia wymyślał dowcipy. Takich zabawnych sytuacji z jego udziałem pamiętam wiele, np. kiedyś miał przy sobie dużą bombonierkę, częstował nas wieczorami tymi czekoladkami. Gdy ich zabrakło, w to miejsce włożył zawinięte w papierki korki z korkerów (w tym czasie sporo osób się w nich wspinało). Kiedy zapadł zmrok, ochoczo nimi częstował. Kilku zdążyło włożyć te gumowe czekoladki do gęby, wzbudzając śmiech i radość „Jajora”.

Swoje życie zawodowe związał z górnictwem. Był absolwentem Politechniki Śląskiej, konstruktorem maszyn górniczych. Pracował w Centrum Mechanizacji i Automatyzacji Górnictwa EMAG. Na swym koncie ma kilka patentów i wiele projektów racjonalizatorskich. Za swoją działalność zawodową został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, odznaką Zasłużony dla Rozwoju Województwa Katowickiego, brązową i srebrną odznaką Zasłużony dla Górnictwa, a innymi medalami i nagrodami za działalność turystyczną i górską w PTT w Bielsku-Białej. W 1999 roku został Członkiem Honorowym Klubu Wysokogórskiego w Katowicach.

Żegnamy Cię, Przyjacielu! Do zobaczenia na niebiańskich graniach!

Ignacy Walenty Nendza

Udostępnij wpis

Przeczytaj również