21 sierpnia 2019 roku w japońskim Hachioji Aleksandra Mirosław (KW Kotłownia, CRAGMagazine, Black Diamond) po raz drugi została mistrzynią świata we wspinaczce sportowej na czas!
Obroniła tym samym zdobyty w zeszłym roku w Innsbrucku tytuł.Jest to niewątpliwie historyczny moment dla polskiej wspinaczki sportowej. W Japonii, oprócz mistrzostwa, Ola, ustanowiła nowy rekord Polski – 7,13 s (do rekordu świata zabrakło 0,02 s), zajęła 4. miejsce formacie łączonym (czas, prowadzenie, bouldering), a także wbrew opiniom głoszącym, że nikt z polskich wspinaczy nie ma szans na start w najbliższych igrzyskach olimpijskich, jako pierwsza Polka uzyskała kwalifikację do Tokio 2020.
Warto wspomnieć również o dobrych wynikach całej Polskiej Kadry Narodowej. Poziom na zawodach był niezwykle wysoki, mimo to wszyscy nasi reprezentanci znaleźli się w ścisłej, światowej czołówce. Zachęcamy do sprawdzenia czasów, jakie musieli uzyskiwać na poszczególnych etapach rywalizacji na 15-metrowej ścianie zawodnicy, a także do lektury wywiadu z naszą mistrzynią – Aleksandrą Mirosław.
Polskiej Kadry Narodowej we wspinaczce na czas:
Pełne wyniki dostępne na stronach IFSC:
https://www.ifsc-climbing.org/index.php/ component/ifsc/?view=event&WetId=8253
Chyba nie rozpatruję tego w takich kategoriach, po prostu cieszę się, że w przyszłym roku będę miała możliwość startu w igrzyskach.
Już po starcie w tamtym roku w Innsbrucku wiedziałam, że będzie ciężko. Start we wszystkich konkurencjach jest wymagający, tym bardziej że czasówki – konkurencja, w której się specjalizuję – zostały rozegrane na samym końcu.
Uważam, że były to dla mnie najbardziej udane mistrzostwa w karierze. Przekonałam się, że bronienie tytułu jest psychicznie trudniejsze niż walka o niego. Wiedziałam, że jeśli obronię tytuł, to awansuję do eliminacji w trójboju, natomiast w ogóle nie spodziewałam się finału.
Mówi się, że wygrana cieszy, a porażka uczy. Twoje osiągnięcie to niewątpliwy sukces. Mimo to, czy jest coś, co można wyciągnąć z tego doświadczenia, co pomoże w dalszym doskonaleniu umiejętności?
Wiem już, jak to jest bronić tytułu mistrzowskiego, wydaje mi się, że to doświadczenie może pomóc w powtórzeniu tego wyniku w przyszłości. Na pewno zastosuję kilka tipów i wskazówek, które otrzymałam od innych zawodniczek, startując w kombinacji
Ciężko mi wskazać jedną rzecz. Chyba tak naprawdę to z każdej części tych mistrzostw. Wiem, że dałam z siebie wszystko.
Jak wyglądał przeciętny dzień, tydzień, miesiąc, rok przyszłej mistrzyni świata?
W minionym roku każdy dzień wyglądał inaczej ze względu na studia i pracę. Ciężko mi opisać chociażby jeden, ponieważ nie było czegoś takiego jak schemat. Próbując wpisać to w jakieś ramy, popołudniami zawsze byłam w pracy w szkole, natomiast rano miałam siłownię, a wieczorami ścianę. W weekendy nie trenowałam ze względu na wyjazdy na uczelnię do Warszawy.
Trening zmienia się w zależności od okresu przygotowawczego, w jakim się znajduję. Na siłowni są to zazwyczaj treningi siłowe lub dynamiki, a na ścianie po prostu biegam.
Raczej po prostu zrównoważoną. Jem wszystko, zarówno mięso, jak i warzywa. Staram się jeść różnorodnie.
Jak przygotowujesz się mentalnie do startu? Jak radzisz sobie z wyzwaniami stawianymi co dzień przez przygotowania?
Myślę, że tak jak każdy sportowiec, po prostu wypracowałam pewien schemat, który mi pomaga. Wydaje mi się również, że doświadczenie ma tutaj duże znaczenie. Nie mogę jednak powiedzieć, że przygotowuję się jakoś specjalnie pod kątem mentalnym. Jest to związane głównie z tym, że gdy jest ciężko, dużą rolę odgrywa trener, który zawsze mnie wspiera, co motywuje w chwilach, kiedy nie wychodzi.
Wydaje mi się, że wyzwania są bardzo podobne w każdym okresie. Wiadomo na treningach najciężej się zmotywować, gdy jest trudno, ciężko i do tego jeszcze przestaje wychodzić. W czasie mistrzostw natomiast największym wyzwaniem była głowa. Mimo wszystko z innym nastawieniem wychodzi się do obrony tytułu, a z innym do jego zdobycia. Obrona jest zdecydowanie trudniejsza. W czasówkach aspekt mentalny, moim zdaniem, jest ważniejszy od przygotowania fizycznego, które pomimo formy na najwyższym poziomie bez odpowiedniego nastawienia tak naprawdę nic nie da. Dlatego we wspinaniu na czas ważne są również doświadczenie i opracowanie pewnych schematów działania.
Na pewno największe podziękowania należą się mojemu trenerowi Mateuszowi Mirosławowi, który włożył ogrom pracy w moje przygotowania, fizjoterapeutom, którzy pracują ze mną na co dzień, Robertowi Rojewskiemu i Michałowi Ginsztowi. Podziękowania należą się także wielu osobom czy instytucjom. Przede wszystkim mojemu klubowi – KW Kotłownia, Polskiemu Związkowi Alpinizmu oraz Lublinowi. Te trzy instytucje poprzez różne działania sprawiły, że miałam stworzone naprawdę komfortowe warunki przygotowań do kwalifikacji olimpijskiej. Lista jest długa dlatego, że na sukces jednego sportowca pracuje zazwyczaj grupa ludzi.
Jest ciężko, ale mam nadzieję, że perspektywa wspinania na igrzyskach oraz to, że mamy przynajmniej jednego przedstawiciela na niej pomoże wypromować ten sport w Polsce.
Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie. W zeszłym roku w wywiadzie dla „Taternika” powiedziałaś, że „ciężko mówić o medalach czy szansach na nie”, dotyczyło to oczywiście Tokio 2020, powiedziałaś też, że przyszły rok pokaże. I pokazał. Jak teraz oceniasz szanse medalowe na IO? Czy jeszcze ktoś w Polsce ma szansę na kwalifikację?
Znowu ciężko powiedzieć. Od początku uważałam, że samo uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej będzie trudne, jednak udało się i w przyszłym roku jadę do Tokio. Na razie zarówno ja, jak i osoby współpracujące ze mną staramy się ugryźć ten temat. Szanse na medal są, tak jak było to widać w tym roku na finałach w kombinacji, jednak nie chciałabym tego oceniać. Ze swojej strony na pewno zrobię wszystko, aby te szanse były jak największe. Oczywiście przed kadrą wciąż jeszcze są kwalifikacje we Francji. Teraz skupiają się na pewno na najbliższych pucharach świata, aby dzięki startom w nich uzyskać kwalifikację w Tuluzie.
Nie obawiałam, a wiedziałam, że będą to trudne biegi. Jednym z nich bez wątpienia był półfinałowy bieg z reprezentantką Chin Yi Ling Song. Byliśmy jednak na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że wcześniej czy później na nią „wpadnę”. Dla mnie każdy bieg jest ważny, a do każdego przeciwnika podchodzę z szacunkiem.
Raczej nie, wszystko było tak jak powinno. Organizacyjnie były to świetne zawody, a jeśli chodzi o przeciwniczki, to też raczej już przed zawodami wiedziałam, czego się spodziewać i że będzie trzeba biegać szybko.
Pod kątem fizycznym? Absolutnie nie. Na tych zawodach miałam lekki problem z opanowaniem myśli, ale wydaje mi się, że była to kwestia nowej sytuacji. Tak jak mówiłam wielokrotnie, bronienie tytułu to gra na zupełnie innym poziomie.
Myślę, że jeszcze nie, ale przez rok wiele może się zmienić. Przede wszystkim na razie bilet to Tokio zdobyło tylko 7 zawodniczek, jeszcze 13 innych będzie miało szansę powalczyć o kwalifikację, więc na razie ciężko mówić o szansach kogokolwiek.
Zobaczymy.