Jeśli dane Wam było przekroczyć bramy festiwalowe, to nie mogliście go nie zauważyć. Ogień. To on stanął w centrum festiwalowego miasteczka, stając się środkiem osi, wokół której wszyscy się poruszaliśmy. W kulturze bywa on symbolem sił witalnych, miłości i pasji. Gdy dogasał w środku nocy zrozumieliśmy ową symbolikę, bo wspomnianych uczuć nie zabrakło również w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Zniknęły podziały na prelegentów i widzów, bo wszyscy spotykaliśmy się w blasku płomieni, aby móc razem spędzić kilka chwil. Historii wzruszających nie brakowało.
Poznaliśmy opowieść o walce z chorobą, jaką stoczył Krzysztof Danków – zwyciężył i przypomniał nam o priorytetach. Było o przekraczaniu siebie, bo nie da się bez tego przejść grani Mazeno w stylu, jaki pokazał nam Sandy Allan. Nie zabrakło pogoni za marzeniami, o czym sporo wie Miłka Raulin, bo od tych pierwszych marzeń wszystko się zaczyna. Potem można z Beskidów śmiało startować w Himalaje, co w doskonały sposób pokazał nam Janusz Gołąb. Ale cele można wyznaczać różne, a te najciekawsze dobrze jest zaplanować. Łukasz Supergan doradzał, jak się do tego zabrać. Warto przy tym zachować rozsądek i spokój, aby bezzasadnie nie narażać naszych przyjaciół z TOPR-u, którzy bez względu na wszystko niosą pomoc wszystkim w potrzebie.
Echa wielkich wypraw, tych z opowieści Piotra Snopczyńskiego i Darka Załuskiego, wybrzmiewały obok relacji z prób solowych, których podjął się Jacek Matuszek w Dolomitach. Wszystko spięła klamra pokoleniowa, która z jednej strony pokazywała jak wiele dzieli wspinanie z czasów Anny Czerwińskiej, od tego co w ścianach wyczynia Kacper Tekieli, a z drugiej jak mocno łączy ich miłość do tych samych miejsc. Sławek Smoliński i Michał Walczewski pokazali nam zabiegane Katmandu, Kasia Biernacka zabrała dzieciaki do świata jaskiń i do nepalskich wiosek z widokiem na Himalaje, a warsztaty Tomka Przewoźnika wzbogaciły wprawionych „łojantów” o nowe zakwasy.
Wszystko działo się szybko, łącząc trzy dni w jeden, ale taki o niezwykle świątecznym charakterze. W święta najczęściej jesteśmy z bliskimi. Tak było również w Opolu. Dziękujemy Wam!
Michał Mościcki
fotografia: Michał Złotowski