Wyprawa programu TATERNIK w Górach Wysokich – relacja Rafała Froni:
22.04.2017
Khumbu, wyobrażenia a rzeczywistość.
Pełni werwy i animuszu ruszyliśmy o 6:30. Co to dla nas. Po pół godzinie wbiliśmy się w lód. Zbocze powoli zaczęło stawać dęba i pojawiły się lodowe bloki. Poręcze, drabiny. Kolejne drabiny, nad szczelinami i pionowo w górę. Godzina, dwie, trzy i każde przełamanie to myślimy, że koniec, ale pojawia się nowa fałda lodu wysoka na kilkadziesiąt metrów i tak poszatkowana przez runięcie w dół, że gdyby nie lina i ślady nigdy byśmy nie odnaleźli drogi. Jedno wiemy, praca kominiarza łażącego po dziesiątkach drabin nie dla nas.
Po 5 godzinach obładowani 20 kg plecakami dotarliśmy do c1, zaszło mordercze słońce i zaczął padać śnieg. Szliśmy dalej. Kolejne poprzeczne fałdy lodowca, pionowe uskoki, w dół 10 m i w górę 20, kolejne drabiny i przesmyk wijący się wśród szczelin jak górska serpentyna. Śnieg walił tak, że widzieliśmy zaledwie kolejny traser. I kolejne metry w górę. Skonani i już nie tacy kozakujący po 9,5 godz dotarliśmy do c2. Ciężki dzień za nami.