Marcin Ciepielewski: Łączę dwie pasje – wspinanie i fotografię. To mój styl życia

3 listopada, 2022

Fotografia pt. „Chiński maharadża” z Darią Brylovą obiegła świat i trafiła do prestiżowych magazynów. Ale nie jest jedyną tak rozpoznawalną i nagradzaną w dorobku fotografa. Kogo jeszcze i jakie momenty udało mu się dotąd uchwycić? Jak zrobić dobre zdjęcie w skałach? Opowiedział nam o tym Marcin Ciepielewski.

Fotografia wspinaczkowa ze względu na specyfikę sportu, jakim jest wspinanie, jest dosyć wymagająca. Dlaczego akurat tę formę fotografii wybrałeś?

Przede wszystkim chyba dlatego, że jedną z moich największych pasji było wspinanie i właśnie wspinaniu w dużej mierze podporządkowałem swoje życie. Połączenie wspinania i fotografowania przyszło w zasadzie zupełnie naturalnie. Fotografowaniem zajmuję się właściwie od zawsze – doskonale pamiętam godziny spędzone w improwizowanej w kuchni ciemni z moim dziadkiem oraz mój pierwszy aparat wręczony mi przez wujka – średnioformatowy Lubitel na filmy 6×6. Studia na Wydziale Artystycznym UMCS instynktowną miłość do aparatu fotograficznego wzbogaciły o wiedzę i świadomość formy, zasad kompozycji, umiejętność patrzenia i odnajdywania porządku w chaosie kształtów i kolorów otaczającego świata. Jednak to właśnie wspinanie okazało się czynnikiem najbardziej kształtującym i rozwijającym na mojej fotograficznej drodze. To właśnie we wspinaniu dostrzegłem największe bogactwo tematów, inspiracji fotograficznych i to właśnie fotografia wspinaczkowa ukształtowała mnie jako świadomego fotografa. Połączenie tych dwóch pasji stało się moim stylem życia, łączyło w sobie te wszystkie aktywności, które są dla mnie ważne w życiu – pozwoliło mi podróżować, być świadkiem trudnych i wymagających przejść w skałach i górach, towarzyszyć w przygodach świetnych wspinaczy, spędzać czas z dobrymi przyjaciółmi i dzielić się z nimi wszystkimi przeżyciami, pokazywać te wszystkie inspirujące chwile. W wielu przypadkach fotografowanie pozwoliło mi doświadczyć wspinaczek, których sam nigdy nie byłbym w stanie zrobić, ale mogłem je udokumentować, towarzysząc zespołom z aparatem fotograficznym. Można więc powiedzieć, że dzięki fotografowaniu poznałem także pewne obszary wspinania, które dotąd były dla mnie niedostępne.

Jak należy przygotować się do zrobienia zdjęcia w skałach?

Chyba każdy fotograf ma swoje własne patenty i sposób pracy. Jeśli chodzi o mnie jednym z najważniejszych i jednocześnie chyba najboleśniejszych aspektów fotografowania wspinania jest to, że nie potrafię jednocześnie się wspinać i fotografować. Zawsze jest to moment decyzji, czy jadę się powspinać czy robić zdjęcia. Każda z tych czynności wymaga dużego zaangażowania zarówno fizycznego jak i mentalnego i nie potrafię się skupić na obu tych aktywnościach naraz. Nie da się ukryć, że od pewnego momentu już odpuściłem sobie wspinanie i trening na wysokim poziomie, na rzecz fotografii. Natomiast, jeśli chodzi o sprzęt, to uważam, że w dzisiejszych czasach technologia poszła tak do przodu, że każdym aparatem da się zrobić dobre zdjęcie i raczej zależy to bardziej od umiejętności, myślenia, patrzenia niż jakiegoś wysublimowanego sprzętu. Przy wyborze sprzętu nacisk kładłbym przede wszystkim na wybór obiektywów, bo to one dają największe pole manewru. Z drugiej strony przez długi czas byłem maniakiem sprzętowym, cały czas śledziłem nowinki, odkładałem pieniądze na nowe szkła, korpusy, aż w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że te kolejne zakupy nie posuwały mnie ani trochę do przodu i faktycznie może mam coraz to lepszy sprzęt, ale praktycznie go nie używam, nie wykorzystuję absolutnie nawet ułamka jego możliwości. Dlatego diametralnie zmieniłem podejście do tej kwestii. Poszukiwanie nowinek i przegląd rynku robię dopiero wtedy, kiedy poczuję, że faktycznie sprzęt zaczyna mnie w jakimś aspekcie ograniczać.

Czy w fotografii wspinaczkowej światło ma duże znaczenie? Czekasz czasem na odpowiedni moment, by zrobić zdjęcie?

Światło w fotografii jest absolutnie podstawowym środkiem wyrazu i w dużej mierze od światła zależy efekt końcowy. Nie ma różnicy, czy fotografujesz wspinanie, przedmioty, ludzi, architekturę czy pejzaż. Zawsze przed zdjęciami staram się zorientować, jak wyglądają sprawy oświetlenia w danej lokacji, o której godzinie i z której strony operuje słońce i kiedy będzie najlepsza pora na fotografowanie. Korzystam z aplikacji, które pokazują mi pozycję słońca w danym miejscu w kolejnych godzinach. To właśnie jest ten etap, o którym wspomniałem wyżej – mimo, iż aparat leży jeszcze w plecaku, ja już analizuję co się dzieje w danym miejscu, jak układa się słońce, światło, kiedy będzie najlepszy czas na foty i w którym miejscu się ustawić. Bywa, że czekam na zdjęcia cały dzień, by zrobić sesję popołudniu lub wieczorem. Podczas ostatniej sesji w Alpach wstaliśmy o 4 rano, aby złapać światło wschodzącego słońca – zapewniam, że na wysokości 3800 m n.p.m. nie było to przyjemne ani dla mnie, ani dla zespołu wspinaczy – Michała Czecha i Kingi Biernat, którzy niedługo później już wspinali się po 8a do zdjęć. Nieraz tez posiłkuję się światłem błyskowym – albo kompletnie rezygnując z naturalnego oświetlenia (jak np. podczas sesji w Jaskini Mamutowej) dla otrzymania wymyślonego efektu, albo mieszając je ze światłem zastanym.

W jaki sposób udaje Ci się uchwycić najważniejsze momenty w danej wspinaczce?

Fakt, że sam jestem aktywnym wspinaczem pomaga mi uchwycić piękno ruchu i dynamikę scen fotografowanych w skałach. Myślę, że dzięki temu zdecydowanie lepiej rozumiem i dostrzegam interesujący moment, ciekawą sekwencję ruchów, ułożenie ciała, niż ktoś, kto próbuje fotografować wspinanie samemu się nie wspinając. Dla osób postronnych pułapką może być to, że sama czynność wspinania jest dla laika bardzo atrakcyjna i na tyle niezwykła, że według niego już sam człowiek na skale „robi” interesujące zdjęcie. Dla mnie z kolei człowiek na skale jest czymś zupełnie zwykłym i naturalnym i to jest dopiero punkt wyjścia do poszukiwań ciekawego ustawienia, ruchu, perspektywy. Tam, gdzie laik kończy zdjęcie, ja dopiero zaczynam o nim myśleć. Zwykle preferuję fotografowanie z góry, ponad wspinaczem, z liny, ewentualnie z boku, ale jedno z moich najlepszych i najbardziej utytułowanych zdjęć – „The X” wykonałem z dołu, z ziemi – więc uważam, że nie należy przywiązywać się do schematów i czasem je łamać. Edukacja artystyczna i studia z historii sztuki sprawiają, że dużą wagę przywiązuję do rozwiązań formalnych – kompozycji, geometrycznego układu zdjęcia, akcentów kolorystycznych, oświetlenia sceny. Zdjęcia, które robię, często powstają w wyniku wcześniejszych przemyśleń, przygotowań i eksperymentów. Często obserwuję, gdzie wspinacz wykonuje najciekawsze sekwencje ruchów (dlatego dość komfortowe jest fotografowanie, gdy wspinacz patentuje dopiero drogę, bo ruchy powtarza wielokrotnie) – czasami przed sesją badam lokalizację, aby wiedzieć, kiedy będzie najlepsze światło i gdzie powiesić linę, aby uzyskać najciekawszą perspektywę i kadr…Przywiązuję dużą wagę do szczegółów – dbam o to, aby pod skałą nie było bałaganu, rozrzuconych rzeczy, które wchodziłyby w kadr. Nawet w plecaku zawsze mam dwie lub trzy dodatkowe kolorowe koszulki dla moich modeli, więc w razie potrzeby mogę lepiej dopasować kolorystykę sceny. Chociaż podczas sesji robię zwykle dużo zdjęć, zawsze dokonuję surowej selekcji i wybieram tylko jeden lub dwa najlepsze kadry, w których udało mi się wszystko złożyć w jedną idealną całość. Dużo czasu poświęcam też na edycję zdjęcia, traktując to, jako integralną część procesu twórczego, co pozwala mi wydobyć ze zdjęcia atmosferę i nastrój oraz pokazać moment w jak najbardziej atrakcyjny sposób. Myślę, że styl fotografa wyraża się nie tylko w tworzonych przez niego kadrach, ale także w stylu obróbki zdjęcia.

Co jest dla Ciebie kluczowe na fotografiach? Samo wspinanie czy może emocje na twarzy wspinacza?

Przez długi czas uważałem się za fotografa jednego zdjęcia – to znaczy, że skupiałem się na wykonaniu jednego, kompletnie skończonego obrazu fotograficznego. Z doskonałą kompozycją, uchwyconym najciekawszym ruchem, pięknym oświetleniem. Nie da się ukryć, że walory formalne są dla mnie jednym z najważniejszych aspektów – jak pisał Maurice Denis – „obraz, zanim stanie się aktem, koniem bojowym lub anegdotą jest przede wszystkim płaską powierzchnią pokrytą farbami w określonym porządku”. Konstrukcja kadru, kompozycja, akcenty kolorystyczne, uchwycony moment i rysujące się na twarzy emocje – wysiłek, lub skupienie – to wszystko składa się w jedną całość i zdjęcie pozbawione któregoś z tych elementów nie będzie już tak dobre. Jednak pomimo faktu, że wciąż tworzę takie pojedyncze obrazy fotograficzne, to jednak ostatnio staram się też rozwijać w kierunku podejścia bardziej reportażowego, opowiadać jakąś historię za pomocą serii fotografii. Pokazywać nie tylko jeden kluczowy ruch, ale także to, co działo się pod skałą, te wszystkie czynności typu podejście pod sektor, asekuracja, przygotowanie do wspinania, rozmowy i żarty, przeglądanie schematów, wspólne omawianie patentów itp. – czyli to wszystko, co tworzy wspinanie. Takie podejście otwiera nowe perspektywy i sprawia, że próbuję czegoś nowego.

Co składa się na zdjęcie wspinaczkowe? Oprócz wspinacza. Ważne jest też otoczenie?

Fotografia wspinaczkowa jest dziedziną specyficzną, ponieważ jednak mimo wszystko w wielu aspektach bliżej jest jej do fotografii pejzażowej, niż sportowej. Dzieje się to za sprawą tego, że jest to jednak w przeważającej mierze aktywność outdoorowa, uprawiana na łonie natury, więc wrażliwość na naturalne światło i okoliczności przyrody staje się tutaj bardzo ważna. Na wielu zdjęciach postać wspinacza jest tylko dopełnieniem pięknego krajobrazu. Jednak konieczny jest też refleks i umiejętność uchwycenia dynamicznej pozy wspinacza, co z kolei sprawia, że granica między fotografią sportową, a pejzażową bywa bardzo płynna.

Które zdjęcia są dla Ciebie szczególne i dlaczego?

Takich zdjęć jest sporo. W wielu przypadkach były to swego rodzaju kamienie milowe w moim rozwoju fotograficznym. Niektóre zdjęcia – czy to za sprawą publikacji, nagród czy też mojego wewnętrznego przekonania czy odczucia – sprawiały, że wszedłem na kolejny poziom mojego rozwoju, jako fotografa. Na pewno bardzo ważnym zdjęciem był „Chiński maharadża” z Daszką Brylovą. Zdjęcie, które wykonałem wkrótce po przeprowadzce do Krakowa, kiedy próbowałem poukładać sobie życie w nowym miejscu. Był to jeden z pierwszych moich świadomych, zaplanowanych i przemyślanych projektów fotograficznych, przygotowany w najdrobniejszych szczegółach. Był to też pierwszy projekt, do którego zaprosiłem utytułowaną wspinaczkę, której wtedy nie znałem jeszcze zbyt dobrze. Wykonane zdjęcie okazało się na tyle dobre i zyskało tak pozytywny odzew, że odważyłem się je wysłać na zagraniczne konkursy oraz do magazynów i wkrótce zostało opublikowane w magazynach w USA, Niemczech, Czechach i Austrii. Drugim zdjęciem, które przychodzi mi do głowy jest fotografia wykonana na drodze „Banana Joe” w Dolinie Białej Wody z Krzyśkiem Rychlikiem i Magdą Imielską. To był mój debiut w fotografii wspinania zimowego i lodowego. Dzień zdjęciowy dał mi bardzo mocno w kość, ale jednocześnie przyniósł efekty w postaci jednego z moich najbardziej rozpoznawalnych i utytułowanych zdjęć. To doświadczenie jest jednak dla mnie ważne przede wszystkim dlatego, że tam chyba narodziła się bardzo fajna przyjaźń i od czasu fot w Białej Wodzie udało nam się zorganizować sporo świetnych wyjazdów na lody, spędzić razem mnóstwo fajnych chwil i zrobić dużo dobrych zdjęć. Trzecie zdjęcie to chyba „The X” wykonane wspólnie z Pawłem Zielińskim w Adrspachu. Zdjęcie zupełnie nietypowe, gdyż tak, jak pisałem – preferuję fotografowanie raczej z liny, z góry lub z boku, a tutaj sytuacja – fatalne warunki pogodowe, które uniemożliwiły wykonanie wymyślonej przeze mnie koncepcji – wymusiła pośpieszne wykonanie zdjęcia z ziemi, nieomal przez przypadek i zamiast pierwotnych założeń. To zdjęcie traktuję jako pewne podsumowanie i zamknięcie moich dotychczasowych doświadczeń fotograficznych, ponieważ zawiera w sobie szereg elementów, które pojawiły się w moich wcześniejszych fotografiach – diagonalna kompozycja, świadome użycie światła błyskowego zbalansowanego z zastanym, dobrze uchwycona poza… Ale w tym zdjęciu udało mi się zawrzeć te wszystkie elementy w najbardziej czystej i skondensowanej – niemal abstrakcyjnej – formie. Myślę, że musiało minąć sporo czasu i wiele trzaśnięć migawki zanim byłem gotów dostrzec i zarejestrować tą kompozycję na matrycy mojego aparatu. Jest to jednocześnie najbardziej utytułowane moje zdjęcie, dzięki niemu zwyciężyłem w bardzo prestiżowych konkursach: XXXI Memorial Maria Luisa w Oviedo oraz 7 edycji CVCE PhotoContest w San Sebastian. Ponadto zdjęcie zostało wybrane na okładkę jednego z wydań legendarnego „Climbing Magazine” w USA.

Czy wspinacze wynajmują Cię na akcje, zdarza się? Czy raczej znajomi ze środowiska proszą o sesje?

Generalnie w chwili obecnej fotografowanie to mój zawód i źródło utrzymania, jednakże w obszarze fotografii wspinaczkowej bardzo trudno jest w Polsce zarobić na życie. Bardzo się cieszę, że udało mi się nawiązać współpracę z kilkoma firmami z kręgów wspinaczkowych i outdoorowych i takie zlecenia zawsze przyjmuję z wielką radością, jednak mimo wszystko bardzo trudno jest mi tylko na tym bazować. Większość pozostałych projektów, które realizuję jest przeprowadzana na zasadach koleżeńskich, jeżeli ktoś ze znajomych wspinaczy zrobi jakąś ciekawą drogę często jadę zrobić mu zdjęcia, często też sam proponuję znajomym (i nie tylko) udział w moich projektach i pomysłach. Bardzo chętnie wziąłbym udział w jakichś większych przedsięwzięciach i wyprawach wspinaczkowych. Warto tutaj zwrócić uwagę, że jednak fotografia wspinaczkowa jest w bardzo dużej części pracą zespołową i wspinacze, których fotografuję także wykonują ogromną część pracy, nieraz niewdzięcznej, męczącej, niebezpiecznej i wymagającej. Bez ich dobrej woli wiele z tych zdjęć by nigdy nie powstało, bo wszyscy wkładają w to dużo pracy i zaangażowania. W każdym razie jestem otwarty na propozycje zarówno od firm na zasadach komercyjnych jak i indywidualnych wspinaczy z ciekawymi projektami.

Najnowsze zdjęcia, jakie udało Ci się zrobić, komu i gdzie?

Właśnie wróciłem z Alp, gdzie udało mi się zrealizować jeden z projektów, który od lat chodził mi po głowie. Wspólnie z Michałem Czechem i Kingą Biernat działaliśmy na słynnej „Digital Crack” 8a na Aquille du Midi w Chamonix.

Jakie masz plany jeśli chodzi o fotografię wspinaczkową? Może wyjątkową osobę na sesję lub miejsce?

Bardzo chciałbym móc się normalnie utrzymać z fotografii, ponieważ póki co różnie z tym bywa. I myślę, że na razie jest to mój priorytet. Z moich fotograficzno-wspinaczkowych marzeń to bardzo chciałbym zdobyć fundusze na zimową wyprawę fotograficzno-wspinaczkową na lodowce i jaskinie lodowe Islandii oraz na wyspę Senja na północy Norwegii. Chciałbym tam zrobić duży materiał. Do tych tematów przymierzaliśmy się już kilkukrotnie, jednakże koszty takiego wyjazdu absolutnie przekraczały nasze możliwości i obawiam się, że bez pomocy z zewnątrz nie zdołamy tego zorganizować. Chodzi mi też po głowie projekt związany z deep water solo, jednak na przeszkodzie stoi przede wszystkim wysoki koszt sprzętu fotograficznego – specjalistycznej obudowy podwodnej do aparatu. Innym marzeniem jest wziąć udział jako fotograf w wyprawie w egzotyczne miejsce – w wielką ścianę, fotografując wspinanie w stylu big-wall. Pomysłów jest dużo, środków niestety dużo mniej.

Rozmawiała: Iwona Świetlik

Fot. Marcin Ciepielewski

Udostępnij wpis

Przeczytaj również