Legendarna droga w Kotle Kazalnicy pokonana. Wyzwanie przejścia Superścieku podjęli Dominik Cyran i Kacper Kłoda. Wykorzystali świetną pogodę.
Superściek V, A3 to unikalna linia tatrzańska w stromym lodzie w Kotle Kazalnicy Mięguszowieckiej.
„Prowadzę pierwsze dwa wyciągi w lodzie, ze stromymi sekcjami za ok WI4+. Lód jest bardzo twardy, nie raz potrzeba kilku porządnych uderzeń, aby odpowiednio wbić weń dziabkę. Pod portalem Kacper przejmuje prowadzenie i bardzo sprawnie przehacza wyciąg w kilkumetrowym dachu za A1. Jest tam spit, kilka haków oraz porządne stanowisko na wyjściu, czyli zaskakująco dobra asekuracja, praktycznie bez konieczności dodawania własnych punktów” – relacjonuje Dominik.
„Kolejny wyciąg w lodzie, który pokrywa połogie płyty, doprowadza nas pod ikoniczny dzwon, który jest kluczową trudnością drogi. Przenosimy stanowisko na prawą stronę dzwona, aby zaoszczędzić na szpeju i skrócić cruxowy wyciąg. Gdy Kacper startuje na prowadzenie, wypada jeden ze stanowiskowych haków. Serce zabiło szybciej, dobijamy haka, a Kacper dzielnie rusza w najbardziej wymagający wyciąg na drodze. Po około dwóch godzinach słyszę „mam auto”, zakładam na linę przyrządy do podchodzenia oraz cisnę do góry, czyszcząc wyciąg z założonej przez Kacpra asekuracji. Jest tam zaskakująco dużo stałych przelotów, wymagane było jedynie dołożenie kilku friendów” – czytamy dalej w mediach społecznościowych.
„Kacper wycenił go na A1. Z wiszącego stanu za dzwonem ruszam w bardzo stromy, lekko przewieszony lód za ok WI5. Na drugim wyciągu sił już zaczyna brakować, po dwóch uderzeniach dziabą łapią mnie skurcze w rękach, oraz w łydkach. W związku z tym przyjmuję taktykę haczenia w lodzie, dopinając giełgaczki do wbitej dziaby, zwieszając się na niej całym ciężarem ciała oraz z tej pozycji wbijając kolejną dziabę. W ten sposób pokonuję ostatni wyciąg, który wyprowadza nas do kominów wyjściowych, które są dobrze zalane lodem, oraz nie sprawiają nam większej trudności„.
„Wchodzimy w Sanktuarium, zmieniamy asekurację na lotną oraz ruszamy do góry. Pół Sanktuarium jest w świetnych warunkach, niestety drugą część musimy torować w kopnym śniegu. Na szczyt Kazalnicy wychodzimy 10 minut przed 22, czyli po 14 godzinach i 20 minutach od rozpoczęcia wspinaczki. Około północy stajemy na tafli Morskiego Oka” – kończy Dominik.
Źródło relacji: PHS/FB.
Fot. PHS/FB.
W sprzedaży książka „Tatry. Na granicy życia i śmierci” – książka autorstwa Macieja Kwaśniewskiego, redaktora naczelnego TATERNIKA: