Aleksandra Taistra (AMC, Ferrino, Rock Slave, Friction Labs, Climbskin) dokonała kolejnego świetnego przejścia na Sardynii.
Polka poprowadziła Mezzogiorno di fuoco na Punta Giradili dnia 12 listopada 2020r. Partnerem Aleksandry był Matteo Piccardi.
Ściana Punta Giradili (730 m) jest określana jako jedna z najpiękniejszych miejsc wspinaczkowych na Sardyni. Oferuje niesamowite wspinanie wielowyciagowe na każdym poziomie.
Relacja Aleksandry z przejścia:
„W 2006 roku Rolando Larcher, Maurizio Oviglia i Roberto Vigiani wytyczyli tam 7-wyciągową linię Mezzogiorno di fuoco, ktora pojawila sie na mojej liscie celow na rok 2020. Poniewaz nie znalam Punta Giradi nie wiedzialam czego moge sie spodziewac. Wydawalo mi sie ze glownym problemem jaki moge napotkac na scianie to jej niekorzystna wystawa , co sprawia ze jest prawie caly dzien w palacym sloncu.
Po pierwszych dwoch dniach wstawek okazalo sie ze nie tylko wysoka temperatura i slonce jest utrudnieniem , ale sam chcarakter drogi opisany w przewodniku jako EXPO, czego nie potraktowalam zbyt serio analizujac przebieg drogi 😉
Trudności poszczególnych wyciągów to: 7a+, 8b, 6c, 8a/a +, 7c+, 7c, 7a.
Nie przywyklam do 20metrowych lotow, wiec musialam zacisnac zeby aby przestac sie bac 🙂 i plynnie wspinac sie po trudnych odcinkach drogi. Na wyciagach latwiejszych byly momenty gdzie po prostu nie nalezalo odpadac. Musze przyznac ze Mezzogiorno bylo dla mnie duzym wyzwaniem mentalnym.
W procesie patentowania drogi bardzo pomogl mi zaprzyjazniony Jurek Kolakowski. Systematycznie budzil mnie o 05:00 rano abym mogla jaknajdluzej wspinac sie w cieniu i mocno mi dopingowal.
Finalnego przejscia dokonalam zupelnie niespodziewanie.
Mieliśmy z Matteo Picardi pójść jedynie na poczatek drogi , aby dobrze zapatentowac L2 czyli – 8b.
L1-7a+ byl dobra rozgrzewka i swietna pobudka , mentalna 🙂
W pierwszej probie spadlam z 40m L2-8b na samym koncu. Po 15 minutach odpoczynku postanowilam treningowo pojsc jeszcze raz. Bardzo sie spieszylam, aby zdazyc przed sloncem , ktore ok godz 11:30 wchodzilo na sciane. Duzym zaskoczeniem bylo dla mnie wpiecie sie do łańcucha, szczegolnie ze tego dnia nie planowalam tego.
W plecaku mielismy 1litr wody , 1 litr izotonika i 3 zele energetyczne i cukierki energetyczne powerbara. Nikt z nas nie planowal tego dnia isc do samej gory 🙂 a jednak…
Pomimo spalonej pierwszej proby na L2 , mialam wystarczajaco duzo czasu aby przed 17:00 powalczyc o calosc.
Kolejny wyciag za 6c (50m, 6 spitow) wspielam w bardzo szybkim tempie. Najbardziej sie obawialam kolejnego wyciagu L4- 8a/a+, ktory moim zdaniem powinien miec solide 8a+. Na odciknu 40m jest
7 spitow i nie ma momentu gdzie droga “odpuszcza”.
Tam wspinalam sie juz w pelnym sloncu. Po skonczeniu L4 czulam ze jest to juz koniec na dzis. Bylam naprawde zmeczona i tak naprawde nie wiem czy bardziej psychicznie czy fizycznie? L5 to 7c+ o dlugosci 45metrow z cruxem pod koniec. Bylam swiadoma ze mam jedynie 1 szanse na tym wyciagu. Szczerze nie przypominam sobie takiej walki w moim wydaniu. Nie znalam dobrze wyciagu, i tak byly momenty gdzie nie wiem jakim cudem nie spadlam :)) Moj partner wspinaczkowy jumarowal za mna bardzo szybko , wiec bardzo plynnie przesuwalismy sie do topu.
L6- to krotkie ale bardzo tresciwe 7c, ktore udalo sie poprowadzic w pierwszej probie. L7 wycenione na 7a i obite w taki sposob, ze nabvalam sie jak 102 bylo dla mnie najtrudniejszym odcinkiem na wielowyciagowce. Doslownie “na kolanach” doczlapalam sie do stanowiska czego chyba nigdy w zyciu nie zapomne 😉
Cala przygoda zakończyła się zjazdem w zupełnych ciemnościach. O godzinie 17:00 swiatlo sie wylaczylo, wiec idealnie wyrobiliśmy sie ze wspinaniem.
Chciałam podziękować wszystkim którzy pomogli mi przeżyć tak fantastyczna przygodę. I pomimo ze obiecałam sobie , ze odpocznę od Giradili i wspinania z dużymi runoutami… kilka dni później rozpoczęłam wstawki w nowy projekt sąsiadujący z Mezzogiorno :)”
GRATULACJE od całej Redakcji Taternika !