Pisze: Marek Chmielarski Jak większość spontanicznych wyjazdów, tak i ten zrodził się w niespokojnych duszach w najmniej spodziewanym momencie. Jeden telefon do Artura i Mariusza, jedno spojrzenie na zdjęcie lodospadu...

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Pisze: Marek Chmielarski Jak większość spontanicznych wyjazdów, tak i ten zrodził się w niespokojnych duszach w najmniej spodziewanym momencie. Jeden telefon do Artura i Mariusza, jedno spojrzenie na zdjęcie lodospadu...