Andy i Tatry W Skale teamu 2018

10 grudnia, 2018

Po obwitym w szkolenia, wyprawy i wyjazdy okresie wiosny i lata „W SKALE” team – Jacek i Jacek Jr Czech spędzili ostatnie 2 tygodnie listopada na wspinaniu w celu podnoszenia własnego poziomu sportowego w Chile.

ASEKURACJA I WSPIN NA DERITISSIMIE CERRO ARENAS

I tak w nocy 8 listopada pakujemy ogromne wory i przez Wrocław, Berlin, Paryż, Santiago de Chile docieramy wraz z gospodarzem rejonu Sebastianem Rojos Schmidt do CAJON DEL MAJPO. Rejon ten miałem okazję poznać na zeszłorocznej zimowej wyprawie gdzie z Adamem Bieleckim i Pawłem Migasem poprowadziliśmy trzy nowe drogi: „RUTA POLACA”, „TĘSKNOTA” i „DIEDRO POLAKO”.

Cerro Arenas w oczekiwaniu na kolejną lawinę

W niedzielę 18.XI. wstajemy z Jackiem o 2.30 aby przejść południową „DIRETISSIMA” Cerro Arenas, 4360 m.n.p.m., 1300m. M4/5, OS, 13 godzin do szczytu. Droga w dolnej części raczej łatwa i szybka natomiast u progu 4 tysięcy robi się trudna technicznie. Tak więc trzymając się lewego (zachodniego) filara w 2/3 kopuły szczytowej po wejściu na wyraźną przełączkę pod kruchym spiętrzeniem uciekliśmy w prawo (na wschód) około 40-50m łatwym terenem za M3 w 200. metrowe zacięcie które w górnej części miejscami nawet się trochę wywieszało (do M5). Niestety przejście 20m trudności wiązało się również z zrzuceniem za siebie kilkuset kilogramów luźnej skały… Po rozmowie z lokalsami, okazuje się że prawdopodobne że poprowadziliśmy nowy kilkusetmetrowy wariant wyprowadzający nas na szczyt. Na całej drodze udało nam się znaleźć cztery pętle i jeden hak, a powrót przez grań szczytową i nieznaną dolinę obfitował w wiele „ciekawych” zagadek. Całość akcji zajęła 20 godzin.

JACEK NA DERITISSIMIE CERRO ARENAS

W poniedziałek przy słonecznej pogodzie wraz z Sebastianem idziemy na nieodległe głazy w rejon CHORIBOULDER. Przemęczone ciało jednak leniwie pokonuje kolejne przystawki do B6.

BOULDERING Z CERRO ARENAS W TLE

Po reście 21.XI. rodzinnie uderzamy na czerwoną ścianę „AGUJAS TABLERONE” 200m. 5.10c, OS, 4 godz. Samodzielna wspinaczka z asekuracją w rysach na drodze z tylko jedną odnalezioną pętlą jest dobrym wprowadzeniem do wspinaczki planowanej na koniec weekendu.

POD AGUJAS TABLERONE

22.XI. udajemy się w odległy o trzy kwadranse marszu nowy, sportowy rejon „CHOLIANA” gdzie udaje nam się poprowadzić po kilka ciekawych dróżek.

DZIKIE KONIE

Jacek odpoczywa a my z Sebastianem rozluźniamy się na całkowicie obitej płytowej formacji „PARED de JABAH” 5.10B, i przebiegamy ją w 1 godzinę i 5 min. 160m.

RELACJA FILMOWA Z CHILIJSKIEGO WSPINU:

Pełni wypoczęci w niedzielę 25.XI. wstajemy o godz. 5.00 by zmierzyć się z klasykiem środkowo andyjskiego tryptyku na Punata Zanzil, „ALERTA GUERRILLA” 5.11D, OS, 12 godzin. Ta prawie kilometrowa skalna ściana o wschodniej wystawie jest od niedawna bogatsza właśnie o tą drogę, której celem jest zwrócenie uwagi na prace górnicze w Cajon del Majpo, niestety prowadzące często do niszczenia całych gór. Autorami pierwszego przejścia są m.in. nasi Chilijscy kumple Diego Senoret i Nico De Lafuente więc bez większych namów wraz z Sebastianem wspinamy się licząc na TOP. W miarę sprawnie pokonujemy dolne partie więc szybko docieramy do górnego spiętrzenia. Tu po krótkim lunchu Jacek przejmuje prowadzenie i dosłownie walczy o każdy metr kolejnych 7 wyciagów. Rozgrzany prowadzeniem Jacek, ku naszej radości rozwiązuje kolejne zagadki drogi i szczęśliwie kończy ją około godziny przed zmrokiem. Jest TOP, jest radość, jest światło, jednak i ono szybko się kończy a zjazdy w „dzikiej” ścianie zajmują nam 8 godzin. Dzięki Bogu do naszego Land Rovera jednak docieramy i grubo po 4 jesteśmy w śpiworach.

PUNTA ZANZIL W NOCY PO WSPINIE

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wyjazd krótki, ale intensywny, którego właściwie ostatnim akcentem były sobotnie (1 XII) zawody Silesia Bouldering Cup które z Jackiem zaraz po wylądowaniu przykręciliśmy i przygotowaliśmy (pełna relacja niebawem).

Z GOSPODARZEM

PS: Do akcji w Chile przygotowywaliśmy się w naszych kochanych słowackich Tatrach, w połowie października korzystając z przepięknej aury udaliśmy się na trzy dni w słowackie Tatry w rejon Łomnicy i Kieżmarskiego szczytu. I tak w piątek 12. X. popołudniową porą przechodzimy w niespełna 3,5 godziny, OS, piękny klasyk tatrzański czyli „HOKEJKĘ” na zachodniej ścianie Łomnicy.

W sobotę uderzamy na bardzo trudną „CESTA DO HOR”. Droga ta wymusiła od nas 3 wstawek na ostatnim wyciągu (reszta OS i FL) i wytarmosiła nas okrutnie jednak po ponad 9 godzinach walki (RP), stajemy chwilkę przed zachodem słońca na Kieżmarskim Szczycie.

W niedzielę w „Dniu Nauczyciela” znów podchodzimy pod południową ścianę Kieżmarskiego Szczytu, jednak aby mieć zapas czasowy i zdążyć na kolejkę decydujemy się na kombinacje dróg „TULAK PO ZWIEZDACH” i „ODA NA RADOSTI”. Linię tę przechodzimy w 4,5 godziny OS i z radością żegnamy się z tatrami mając już w głowach kolejne plany.

Dziękujemy: Fundacji im. J. Kukuczki i Fundacji Andrzeja Zawady. PHZ, PZA.
Naszym gospodarzom w Chile: Sebastian i Lea. Mojej kochanej żonie i mamie Jacka, Halinie.

Dziękujemy Wam, wszystkim którzy nam kibicujecie za modlitwy, trzymanie kciuków, miłe słowa i wsparcie.

Z górskim pozdrowieniem: Jacek Czech „W SKALE” team.

Foto archiwum Jacek Czech „W SKALE”.

 

Udostępnij wpis

Przeczytaj również