LAMPRECHTSOFEN – najgłębszy trawers jaskiniowy świata

8 maja, 2019

 width=

15 sierpnia 2018 roku w górnych partiach jaskini Lamprechtsofen, znajdującej się w masywie Leoganger Steinberge w Alpach Salzburskich, działał w oparciu o biwak na głębokości 400 m czteroosobowy zespół w składzie: Andrzej Porębski, Michał Kot oraz Michał Ciszewski i Agata Klewar. To już ostatni, czwarty, biwak eksploracyjny Krakowskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego (KKTJ), gdyż za kilka dni musimy kończyć działalność. Dzięki bezprzewodowemu systemowi łączności Nicola mamy dobrą komunikację pomiędzy biwakiem a naszym obozem w kotle Nebelsbergkar na wysokości 2300 m n.p.m.

Pisze: Andrzej Ciszewski

O pierwszej w nocy, kiedy standardowo następuje powrót ekipy na biwak, oczekujemy na łączność pod targanym wiatrem tropikiem oddalonym o kilka minut drogi od obozu. Po chwili odbiera telefon Andrzej Porębski i okazuje się, że drugi zespół nie wrócił jeszcze z akcji. Zgodnie z ustaleniami ponawiamy łączność co 15 minut i o drugiej w nocy decydujemy, że Andrzej z Michałem Kotem pójdą w rejon prowadzonej eksploracji. Mocno się niepokoimy, gdyż dyscyplina czasowa związana z wymianą zespołów na biwaku jest dla nas zawsze bardzo istotna. Eksplorowane w tym roku partie jaskini Lamprechtsofen (od otworu PL92/2) są bardzo skomplikowane i niebezpieczne ze względu na wodę, kruszyznę i liczne zawaliska. Na szczęście po kolejnych 10 minutach Michał Ciszewski i Agata Klewar wracają na biwak i kilka chwil po nawiązaniu łączności wykrzykują: „połączyło się”! Radość wybuchła pod ziemią i pod naszym tropikiem, gdyż udało się dokonać czegoś potwornie trudnego, na co liczyliśmy od lat, lecz nie do końca wierzyliśmy, że kiedykolwiek się uda. Udało się bowiem po 20 latach od poprzedniej rozbudowy Lamprechtsofen, nazywanego przez grotołazów Lampo, udało się dokonać połączenia z kolejną wyżej usytuowaną jaskinią CL-3, której eksploracja prowadzona była w czasie ostatnich 22 lat. Osiągnęliśmy rekordową deniwelację 1735 m w kategorii trawersów jaskiniowych, zwiększając długość Lamprechtsofen o kolejne 9 km. Nie to jest jednak najważniejsze. Udało się bowiem osiągnąć cel wydawałoby się niemożliwy do zrealizowania, zbliżając się pod ziemią w rejon grani zamykającej kocioł Nebelsbergkar. Dlatego też te 103 m, o które wzrosła deniwelacja Lamprechtsofen, są dla nas drugoplanowe w stosunku do celu, który nam przyświecał w trakcie kilkudziesięciu lat eksploracji. Aby to zrozumieć, trzeba poznać specyfikę jaskini Lamprechtsofen i cofnąć się o kilkadziesiąt lat, kiedy to wszystko się zaczęło. width=

Początek ekspansji polskiego alpinizmu jaskiniowego miał miejsce podczas udziału Polaków w końcowej fazie eksploracji jaskini Gouffre Berger, pierwszej na świecie, w której udało się przekroczyć 1000 m, magiczną liczbę w alpinizmie jaskiniowym. Równocześnie została podjęta eksploracja pionowych jaskiń w Tatrach. Pozwoliło to na osiągnięcie przez polską czołówkę bardzo wysokiego poziomu technicznego. Specyfiką naszego środowiska było również to, że jego część jednocześnie aktywnie wspinała się na wysokim poziomie. Ta wówczas ukształtowana tradycja wyróżnia nas zresztą do dziś spośród innych nacji świata. Kiedy w 1961 roku osiągnięte zostało dno Jaskini Śnieżnej i stała się wówczas szóstą pod względem głębokości jaskinią świata, naturalne było, że zacznie się epoka atakowania coraz ambitniejszych celów poza granicami Polski. W latach siedemdziesiątych rozwijały się równolegle dwa nurty. Z jednej strony kolejne ekipy dokonywały przejść wielkich systemów jaskiniowych, co oprócz satysfakcji uczestników pozwalało na osiągnięcie wysokiego poziomu sportowego szerokiej czołówki. Z drugiej strony zaczęły się formować kolejne ekipy podejmujące regularną eksplorację w nowych lub słabo poznanych masywach. Dla naszego alpinizmu jaskiniowego takim optymalnym terenem największej aktywności zaczęły stawać się masywy Salzburskich Alp Wapiennych. Stosunkowo nieduża odległość z Polski, dobre relacje, które udało się nawiązać z klubem jaskiniowym Landesverein fur Höhlenkunde in Salzburg (LVHK Salzburg), oraz ogromny potencjał eksploracyjny spowodowały, że pierwsze znaczące odkrycia zaczęły pojawiać się dość szybko. Jednym z celów stał się masyw Leoganger Steinberge, znajdujący się około 50 km od Salzburga, górujący nad doliną rzeki Saalach, płynącej w tym rejonie na wysokości 660 m n.p.m. Leoganger Steinberge to rozbudowany przestrzennie, mocno wypiętrzony w stosunku do otoczenia masyw wapienny. Najwyższym szczytem jest Birnhorn (2634 m n.p.m.), górujący prawie 2000 m nad otaczającymi dolinami. Powierzchnia masywu wynosi około 85 km2 i zestawiając ją z deniwelacją w stosunku do otaczających dolin, można ocenić go jako bardzo strzelisty. Masyw zbudowany jest z wapieni oddzielonych wkładkami dolomitu o miąższości dochodzącej do kilkuset metrów. Warstwy zapadają generalnie na północ pod kątem kilkunastu stopni. Masyw pocięty jest wielkimi pęknięciami tektonicznymi determinującymi dodatkowo jego rzeźbę. Wąskie granie oddzielają rozległe kotły polodowcowe. Największym spośród nich jest Nebelsbergkar, opadający na północ. Dwa mniejsze kotły – Durrkar i Hochgrub – opadają na wschód, a dwa najmniejsze – Grosse i Kleine Saugrube – na zachód.

Od południa masyw obrywa się do doliny kruchymi urwiskami. Charakter masywu powoduje, że rozwinęły się w nim bardzo zróżnicowane formy krasu, determinowane w decydującym stopniu przez tektonikę. Głównym powodem, dla którego od dawna budził zainteresowanie speleologów, była jaskinia Lamprechtsofen. Jej otwór znajduje się praktycznie na dnie doliny i stanowi jedno z głównych wywierzysk odwadniających masyw. Wielki otwór wyrzucający w czasie przyborów ogromne ilości wody już w średniowieczu budził zainteresowanie i był przedmiotem wielu legend i wierzeń. Za otworem jaskinia prowadzi do góry, a korytarze są zamknięte przez syfony stanowiące naturalną barierę dla jej badaczy przez setki lat.

Przełomowym momentem w dziejach jaskini było pokonanie syfonu Bocksee w 1964 roku, który wprowadził, jak się wówczas okazało, do głównego ciągu jaskini. Rozpoczął się okres intensywnej eksploracji prowadzonej przez ekipy wywodzące się z LVHK Salzburg. Była to eksploracja prowadzona od otworu w górę z zastosowaniem różnorodnych, stosowanych wówczas przez Austriaków technik, z wykorzystaniem drabin, lin i sztyftów stalowych. Ze względu na charakter terenu i zastosowane techniki była bardzo niebezpieczna i niezwykle trudna. Doprowadziła ona do osiągnięcia spektakularnego wyniku +730 m względem poziomu otworu, co wówczas stanowiło rekord świata w eksploracji jaskiń od dolnego otworu w górę. W tym miejscu eksploracja została przerwana, gdyż dotychczas działające ekipy nie miały możliwości jej kontynuować. Szybko postępująca eksploracja w górę zapoczątkowała rozważania na temat potencjału masywu, gdyż w niewielu miejscach na świecie mamy do czynienia z sytuacją, kiedy główne wywierzysko jest jednocześnie otworem jaskini dostępnej dla człowieka.

 width=

Zostało przeprowadzone szereg badań przepływu wody. Pozwoliły one na stwierdzenie bardzo rozbudowanego i skomplikowanego systemu połączeń hydrologicznych, pozwalających mieć nadzieję na wyeksplorowanie ogromnego systemu jaskiniowego. Połączenie hydrologiczne o deniwelacji przekraczającej 1600 m było wówczas jednym z największych stwierdzonych na świecie. Za główną barierę dla eksploracji uważana była budowa geologiczna masywu. Większość geologów uznawała, że z tego względu znalezienie tak wielkiego systemu jaskiń nie będzie możliwe, gdyż trudno rozpuszczalne warstwy dolomitu będą stanowiły barierę nie do pokonania dla człowieka, umożliwiając zarazem przepływ wody.

Historia polskiej eksploracji w Leoganger Steinberge zaczęła się w 1973 roku. Latem w masywie pojawiła się mała wyprawa rekonesansowa Sekcji Taternictwa Jaskiniowego Klubu Wysokogórskiego w Krakowie (STJ KW Kraków) pod kierownictwem Janusza Baryły, która próbowała znaleźć połączenie pomiędzy jaskinią Lahnerhornschacht, znajdującą się nad znanymi wówczas najwyższymi partiami Lamprechtsofen. Próba przejścia z niej do Lamprechtsofen nie powiodła się, lecz w trakcie wyprawy przeprowadzono krótki rekonesans w dwóch najważniejszych częściach masywu: Nebelsbergkar i Dürrkar.

Następna wyprawa odbyła się w 1975 roku, została zorganizowana przez trzy krakowskie kluby: Akademicki Klub Grotołatów (AKG), KKTJ oraz STJ KW Kraków pod kierownictwem Janusza Śmiałka. Rozpoczęła ona regularną eksplorację w masywie. Głównym celem stał się kocioł Nebelsbergkar. Walter Klappacher na początku wyprawy pokazał nam największe znane wówczas otwory i problemy, a następnie zostaliśmy na kilkanaście dni wśród prawie nierozpoznanego kotła. W czasie wyprawy – pomimo złych warunków atmosferycznych – udało się wyeksplorować kilkanaście jaskiń, z największą Rothöhle, usytuowaną w centralnej części karu, na wysokości około 2000 m n.p.m. Rothöhle skończyła się syfonem na 260 m, lecz ze względu na swój charakter i położenie została uznana za jedną z osi potencjalnego systemu. W tym samym roku członkowie LVHK Salzburg eksplorują do 220 m nową jaskinię. Jest nią usytuowana w stokach Rothornu (2456 m n.p.m.) jaskinia Wieserloch. Eksploracja ta stanowi inspirację dla kolejnych polskich wypraw w 1976 i 1977 roku, w trakcie których zostaje osiągnięty syfon na głębokości 595 m.

 width=

W lutym 1977 roku pierwsza polska wyprawa kontynuuje w Lamprechtsofen eksplorację wspinaczkową. W jednym z systemów kominów, biorących początek na wysokości +730, udaje się osiągnąć wysokość +860 m. W następnym roku w tym samym ciągu dochodzimy do wysokości +952 m. Jest to przełomowy czas w polskim alpinizmie jaskiniowym ze względu na coraz szersze stosowanie techniki odcinkowej, która pozwoliła na wzrost szybkości i poziomu bezpieczeństwa eksploracji. Wśród uczestników wypraw było kilka osób, które wspinały się w skale na wysokim poziomie. Dzięki temu w większości przypadków wspinaczka z zastosowaniem techniki sztucznych ułatwień została zastąpiona wspinaczką klasyczną. Trudności w niektórych kominach przewyższały VI, czasem w przewieszeniu, a biorąc pod uwagę problemy z asekuracją i wszechobecne błoto, w wielu przypadkach przekraczaliśmy granice zdrowego rozsądku. Jako punkty przelotowe stosowane były osadzane ręcznie spity M8 bądź haki, które zazwyczaj można było wbić bardzo płytko. Gdyby doszło do jakiegokolwiek większego lotu, prawdopodobnie system asekuracji nie byłby w stanie go przenieść. Alternatywą było żmudne ręczne osadzanie nitów, ale w ten sposób nie bylibyśmy w stanie posuwać się efektywnie do góry.

W roku 1979 działały dwie wyprawy. Zimą Janusz Śmiałek przekazuje mi kierowanie kolejną wyprawą, pozostając jej aktywnym uczestnikiem. Wyprawa osiągnęła w eksplorowanym w ubiegłych latach ciągu +995 m, co dało deniwelację 1005 m. W ten sposób Lampo stało się pierwszą na świecie jaskinią, gdzie w wyniku eksploracji od dołu udało się przekroczyć 1000 m deniwelacji. Jednak ważniejsze stało się drugie odkrycie. Udało się bowiem po krótkich pracach znaleźć bardzo niebezpieczne niestety przejście przez końcowe zawalisko na poziomie +730 m, nazwane Feuerabendverstürz. Za nim jaskinia ciągnie się kilkadziesiąt metrów do kolejnego zawaliska, lecz pomiędzy nimi startuje obszerny, niezbyt stromy ciąg pionowy z przepływem wody, a osiągnięta w nim wysokość 1014 m to nowy rekord. Obydwa ciągi pionowe wyeksplorowane przez nas, chociaż bardzo zbliżyły się do powierzchni Lahnerhornu, nie stworzyły niestety możliwości kontynuacji eksploracji, choć towarzyszyły im mocne przepływy powietrza. Trzeba więc było szukać drogi na południe. W opinii geologów miało to być bardzo trudne, ze względu na ogromną wkładkę dolomitu, widocznego w czasie podejścia do Nebelsbergkaru od wysokości 1300 m n.p.m. oraz wyżej na stokach Lahnerhornu. Mógł ona bowiem skutecznie uniemożliwić przejście z eksploracją w  width=kierunku centralnej części karu. Latem 1979 roku udało się zorganizować liczną i bardzo efektywną wyprawę. Sześcioosobowa ekipa prowadziła eksplorację na stokach Lahnerhornu, a szczególnie na jego obfitującym w otwory ramieniu Riesenkogel, pod którym znajdują się najwyżej położone partie Lamprechtsofen. Dwie największe wyeksplorowane jaskinie – Verstürzerloch (-310 m) i Elföhle (-184 m) – skończyły się zawaliskami, w których ginął silny ciąg powietrza. Druga liczniejsza ekipa rozbiła obóz jak zwykle wokół niewielkich jeziorek na wysokości 1830 m n.p.m. Jej celem była systematyczna eksploracja Nebelsbergkaru do wysokości około 2150 m n.p.m. oraz próba znalezienia kontynuacji w jaskini Wieserloch. Udaje się przejść zawalisko w bocznym ciągu i dotrzeć niespodziewanie do dużego ciągu wodnego, nazwanego Zieloną Rzeką, doprowadzającego niestety do syfonu na głębokości 730 m. Zielona Rzeka, która płynie dnem gigantycznej szczeliny rozciągającej się na osi północ-południe, została przez nas zbadana na długości ponad kilometra, przy wysokości dochodzącej do 200 metrów. Jak wykazały barwienia, w chwili obecnej ta część masywu jest odwodniona do rozdzielającej Leoganger i Loferer Steinberge doliny Schüttachgraben. Eksploracja w najdalej wysuniętej na północ części jaskini Wieserloch została przerwana i do chwili obecnej nie była kontynuowana. Z pozostałych odkryć najważniejsza jest eksploracja usytuowanej blisko wielkiego pęknięcia, przecinającego Nebelsbergkar, jaskini Blitzwasserschacht, w której osiągnęliśmy głębokość 310 m, stając nad kolejną studnią.

W 1981 roku sześcioosobowa wyprawa dotarła do dna Blitzwasserschacht na głębokości 505 m, w ten sposób pojawiła się kolejna szansa na połączenie z Lamprechtsofen. Potem nastąpiła kilkuletnia przerwa, w czasie której działaliśmy w innych masywach Alp Salzburskich. Do eksploracji Nebelsbergkaru wróciliśmy ponownie w 1985 roku wspólnie z naszymi przyjaciółmi z Groupe Vulcain z Lyonu. Efektem ich, a później wspólnej eksploracji było osiągnięcie syfonu na głębokości 761 m w jaskini Vogelschacht. Jej otwór znajduje się we wschodniej części karu na wysokości 2185 m n.p.m. W rejonie dna udało się dojść do dużego kolektora wodnego, którego szukaliśmy przez 10 lat. Był jednak z obydwu stron zamknięty syfonami, należało więc szukać drogi w innym miejscu.

W 1986 roku rozpoczęliśmy systematyczną eksplorację zarówno od strony Lamprechtsofen, jak i Nebelsbergkaru. Miała ona charakter coraz bardziej ukierunkowany, gdyż stopniowo rosła nasza wiedza na temat budowy masywu. Zimą 1986 roku posunęliśmy się w górnych partiach Lampo 200 m na południe, stając przed kolejnym zawaliskiem, natomiast latem następna próba przejścia korka śnieżnego w jednym z otworów eksplorowanych od lat zakończyła się sukcesem. Verlorenenweghöhle (Verlorener-WegSchacht) – bo tak nazwaliśmy jaskinię – została szybko uznana za jedno z głównych odgałęzień systemu. Weszliśmy do ciągu obszernych galerii poprzecinanych wielkimi studniami, które kolejno trawersowaliśmy. Udaliśmy się w dół dopiero wtedy, gdy drogę na północ zamknęło nam rozległe zawalisko.  width=Osiągnęliśmy syfon na głębokości 542 m, lecz pozostało wiele problemów do rozpoznania. Lata 1987 i 1988 to intensywna eksploracja w Lamprechtsofen. Ze względu na ogromne odległości biwak z Allende Halle (+662 m) zostaje przeniesiony na +860 m. W tym czasie udaje się dokonać kluczowej rzeczy dla eksploracji systemu. Dotychczas eksplorowane górne partie Lampo odprowadzały wodę z Lahnerhornu, a musieliśmy przejść przez strefę dolomitu do głównego kolektora systemu, który napotkaliśmy wcześniej na dnie Vogelschacht. Po przejściu ciasnych szczelin, ogromnych sal, przekopów i przeprowadzeniu szeregu ekstremalnych wspinaczek udało się tego dokonać. Znaleźliśmy się poniżej naszego obozu przy jeziorkach, mając kilkaset metrów skały nad sobą, rozumiejąc jednak o wiele lepiej logikę rozwoju systemu.

Latem 1989 roku, bogatsi o wiedzę zdobytą podczas ostatniej eksploracji w Lampo, działamy równolegle w kilku jaskiniach. N-170 to nowa jaskinia usytuowana blisko centralnego pęknięcia. Lampo jest 600 m poniżej. Szybka eksploracja doprowadza nas do zalewanej wodą szczeliny na głębokości 456 m. W Vogelschacht na głębokości 440 m wykonujemy trawers nad 130-metrową studnią i znajdujemy kontynuację galerii, ogromnych momentami rozmiarów, której część pozostaje niewyeksplorowana do dziś. Udaje się znaleźć przejście na północ, trawersując nad kolejnymi pionowymi ciągami wodnymi. W jaskini Verlovenenweghöhle przechodzimy zawalisko na 270 m i wchodzimy do wielkiej pionowej szczeliny kierującej się na północ. Trawersujemy kolejne studnie, by w końcu zjechać do ostatniej, o głębokości 160 m. Na jej dnie znajdujemy ogromne zawalisko, które nie chce się poddać w czasie dwutygodniowych prób przejścia.

Zimą 1990 roku wspinamy się w końcówce Lampo osiągniętej rok wcześniej. W kominach na końcu osiągamy +1050 m, dochodząc do zwężeń w kilku punktach. Latem 1991 roku przyjeżdżamy w nieco minorowych nastrojach. Mam poczucie, że eksplorowane rok wcześniej zawalisko jest jedyną możliwością połączenia. Udaje się tego dokonać w trakcie pierwszego biwaku po desperackim kopaniu i przemieszczaniu want w zawalisku, znacznie przekraczając dopuszczalny margines bezpieczeństwa. Lampo po połączeniu z Verlorenenweghöhle osiąga deniwelację 1484 m, stając się trzecim co do głębokości systemem na świecie.

Po rocznej przerwie, w 1992 roku postanowiliśmy próbować dalej rozbudowywać system. W Vogelschacht posunęliśmy się nieco na północ na poziomie 600 m oraz odkryliśmy wysoko położoną jaskinię PL92/2 (PL-2), dochodząc w niej do 100 m. Następny rok to żmudne posuwanie się na północ w Vogelschacht oraz głębokość 450 m w PL-2, gdzie doszliśmy do rozbudowanego piętra galerii z silnym ciągiem powietrza.

Rok 1994 to eksploracja galerii w PL-2, które rozwijają się w kilku kierunkach poprzecinane przez pionowe ciągi wodne. W Vogelschacht posunęliśmy się znowu na północ, pokonując galerie z coraz większą ilością błota. I wreszcie rok 1995. W Vogelschacht stajemy nad wielką błotnistą studnią, wpadającą do poznanych od dołu partii Fortuna Geschmack w Lampo. System z deniwelacją 1532 m staje się drugą jaskinią świata. Równoległe poszukiwania w PL-2 nie przynoszą jak na razie ciekawych rezultatów.

Po rocznej przerwie, w 1997 roku wracamy, aby próbować dalej rozbudowywać system. Problemem jest przejście wielkiej depresji za górnym progiem na wysokości 2150 m n.p.m. Galerie w Vogelschacht na głębokości 350 m dochodzą do studni, w której wspinaczka doprowadza do zawaliska w stropie. Po szczegółowej analizie sytuacji geologicznej i morfologicznej wskazuję rejon, gdzie trzeba kopać. Po kilku godzinach udaje się wejść do kilkusetmetrowego systemu ładnie wymytych korytarzy i galeryjek, wpadających do obszernej sali z kilkoma wodospadami, nazwanej Salą Deszczu. Jednocześnie poszukiwania drogi w PL-2 nie przynoszą rezultatu.

 width=

Lato 1998 roku. Wspinaczka w Sali Deszczu doprowadza na jednym z pięter do niewielkiej szczeliny z silnym przewiewem, prowadzącej w dobrym kierunku. To, co się później działo, należy uznać za jedno z bardziej karkołomnych połączeń, jakich udało się dokonać. Vogelschacht i PL-2 dzieliła w jednym z miejsc odległość zaledwie około 30 m. Pomimo licznych prób do połączenia jednak nie doszło. Doszliśmy natomiast od Lampo do PL-2 ciągiem liczącym 800 m długości, mającym charakter galerii, ciasnych korytarzy i szczelin, trawersów nitowych gigantycznej studni, by w końcu zjechać od góry do jednej ze studni w PL-2. Deniwelacja 1632 m dała Lampo pierwsze miejsce na liście najgłębszych jaskiń świata. Dla mnie osobiście było to osiągnięcie czegoś, co wydawało się niemożliwe. Kilometry kwadratowe wapienia pocięte niezwykle gęstą siecią pęknięć udało się połączyć w logiczną całość. Lampo osiągnęło około 51 km zmierzonych korytarzy. Aby dokonać przejścia trawersu systemu, należałoby użyć do zaporęczowania około 4500 m liny. Była to prawdopodobnie najtrudniejsza dotychczas eksploracja, wymagająca zastosowania wszystkich możliwych technik, a szczególnie ekstremalnej wspinaczki klasycznej.

W czasie wyprawy w 1998 roku niepozorna jaskinia CL-3 miała 60 m głębokości. Od 1998 r. do chwili obecnej Leoganger Steinberge gości już nas co roku. Eksploracja siłą rzeczy przeniosła się pomiędzy 2300-2500 m n.p.m. Wymagało to przeniesienia obozu bliżej tego obszaru, w rejon otworu PL-2, na wysokość 2300 m n.p.m. Ostatnie lata, bardzo upalne i deszczowe, u góry spowodowały drastyczne obniżenie poziomu śniegu i lodu w otworach jaskiń. Dzięki temu udało się wedrzeć pod ziemię w kilku rejonach, gdzie dotychczas było to niemożliwe. W 1999 roku korek lodowy zalepiający CL-3 puścił i jaskinia została przez nas zbadana do głębokości 350 m. Ku naszemu zaskoczeniu weszliśmy w system ogromnych galerii, rozwijających się na największym pęknięciu, przecinającym centralną część karu, aż do grani zamykającej Nebelsbergkar od południa. Najwyżej położone otwory jaskiń sięgają tam 2400 m n.p.m. CL-3 stało się w następnych latach przedmiotem intensywnej eksploracji. I tak w 2000 roku osiągnęliśmy w niej głębokość 600 m, a w 2003 roku syfon na głębokości 748 m.

W tym samym roku pod szczytem Kuchelhorn, powyżej PL-2, został odkryty otwór jaskini, nazwanej Maulwurfshöhle, w której zjechaliśmy na głębokość 350 m, oraz znajdująca się na wysokości 2473 m n.p.m., u podnóża najwyższego szczytu masywu Birnhorn (2634 m n.p.m.) jaskinia Furkaschacht, która prawdopodobnie stanowi najwyższy otwór systemu. W czasie tej wyprawy odkryliśmy 4000 m korytarzy, a biorąc pod uwagę wysokość nad poziomem morza, na której działaliśmy, co ma widoczny wpływ na bardziej szczelinowy charakter eksplorowanych jaskiń, było to duże osiągnięcie. W 2004 roku jaskinia Maulwurfshöhle skończyła się ciasną szczeliną na głębokości 541 m, a w Furkaschacht zeszliśmy na głębokość 230 m, walcząc ostro w coraz ciaśniejszych meandrach. Dwa ostatnie lata to dalsza eksploracja w CL-3 i Furkaschacht. Ta pierwsza przekroczyła 7 km długości i ma 3 otwory, a do najbliższych partii Lampo jest zaledwie około 200 m, których, jak na razie, w żaden sposób nie udaje się pokonać. W Furkaschacht udało się przejść ciasnoty i wejść na głębokości 230 m, w kolejny ciąg kontynuujący się w dół. Jaskinia CL-3 ze względu na swoją rozległość tworzy niezależny od Lampo duży system z możliwościami rozwoju i trudno powiedzieć, czy połączenie z Lampo będzie możliwe. Powodem jest wielkie lustro tektoniczne, odcinające górną część karu.

W 2005 roku poszukujemy w CL-3 drogi, która zaprowadziłaby nas w kierunku Lampo. Odkrywamy w sumie 800 m korytarzy, lecz nie udaje się nam posunąć na północ. W następnym roku dopada nas fatalne lato. Początkowo deszcz, a potem śnieg paraliżują eksplorację pod koniec wyprawy. Ekipa jest już znużona ciągłą walką z pogodą w obozie na wysokości 2300 m. Równolegle do eksploracji w Nebelsbergu rozpoczynamy rekonesans w sąsiednim Dürrkarze, lokalizując kilkadziesiąt otworów. W Nebelsbergu pod koniec wyprawy otwierają się nowe perspektywy. Jedna z jaskiń, nazwana Veteranenschacht, łączy się z CL-3, co prawda bardzo płytko, ale za to pozwala na ominięcie niebezpiecznego zawaliska na 200 m w CL-3 i dotarcie do perspektywicznych ciągów. W Furkaschacht udaje się przejść ciasny meander i stanąć nad kolejną studnią z wodospadem.

 

 width=Od 2007 roku aż do 2012 r. działamy w Dürrkarze. Ponad 60 zbadanych otworów kończy się w większości ciasnymi szczelinami. Wyjątek stanowią dwie jaskinie, których otwory zostały odkryte w czasie rekonesansu w 2006 roku: Tropik Höhle i Viertel Höhle. W 2008 roku udaje się je połączyć w jeden rozległy system. W 2010 roku osiągamy w nim głębokość 780 m w syfonie końcowym. Natomiast w pionowym ciągu Tropik Höhle dochodzimy do ciasnego meandra na głębokości 555 m z ogromnym przepływem powietrza. To nasz cel na następny rok. Co najciekawsze, główny ciąg Tropik Höhle kieruje się na północny zachód. Minęliśmy już w nim grań oddzielającą Nebelsbergkar i Dürrkar, a zmierzamy w kierunku Lampo, od którego dzieli nas ok. 200 m.

Rok 2011 to kontynuacja eksploracji w Dürrkarze i Hochgrubie. W kolejnym dnie systemu Tropik- -Viertel udało się osiągnąć głębokość 606 m w ciasnej szczelinie z ogromnym przewiewem, kierującej się w stronę systemu Lampo, a eksploracja w tym ciągu na wyższym poziomie pozwoliła na kolejne odkrycia przerwane przez kończącą się wyprawę. Część ciągów Tropik Hohle rozwija się już po stronie kotła Nebelsbergkar, co również stwarza perspektywę na dołączenie jaskini do Lamprechtsofen. W Hochgrubie odkrywamy kolejną interesującą jaskinię, nazwaną Schacht Mit Dem Fahrn, i osiągamy w niej 180 m. Rok 2012 to znowu obóz w Dürrkarze. Jaskinia Schacht Mit Dem Fahrn kończy się ciasną szczeliną na głębokości 435 m, a w systemie Tropik- -Viertel, w innym ciągu osiągamy kolejny syfon na głębokości 777 m.

Ponieważ rozpoznaliśmy najciekawsze problemy w Dürrkarze i Hochgrubie, zostaje podjęta decyzja o powrocie do Nebelsbergkaru, i w 2013 roku wznawiamy działalność w oparciu o obóz na wysokości 2300 m. Głównym celem jest oczywiście jaskinia CL-3, a w niej wielokrotnie już atakowana Sala Kluczowa, znajdująca się na głębokości 380 m, gdzie silny ciąg powietrza ginie w zawalisku. Udaje się je w końcu pokonać, a za nim rozwija się galeria doprowadzająca do 40-metrowej studni z zawaliskiem na dnie, nazwanej Studnią X. W jej ścianach widoczne są dwa okna, a z dna po przejściu zawaliska bierze początek kolejny ciąg galerii. Z braku czasu nie udaje się rozwiązać wszystkich problemów. W roku 2014 udaje się niewiele zdziałać ze względu na fatalne warunki atmosferyczne. Osiągnięte jednak zostaje większe z okien w Studni X, kończące się ślepo. Przełomowa staje się wyprawa w roku 2015. Odkrywamy kolejny, siódmy już, otwór systemu Lamprechtsofen, znajdujący się jednak kilkanaście metrów poniżej PL-2. Najważniejsze jest jednak to, co udało się odkryć w CL-3. Wspinaczka do drugiego okna w Studni X doprowadza nas do rozbudowanego przestrzennie systemu zawaliskowych galerii, rozwiniętych generalnie na szczelinie północ – południe. Eksploracja tej części jaskini jest bardzo trudna i będzie wymagała kopania, lecz zbliżyliśmy się do systemu Lampo na odległość kilkudziesięciu metrów. Silny ciąg powietrza stwarza nadzieję na połączenie. W 2016 roku prowadzimy eksplorację, sprawdzając ponownie korytarze na wyższych poziomach w okolicy biwaku, ze względu na trudne warunki pogodowe i brak możliwości działania w ciągach odchodzących od Studni X.

W 2017 roku kontynuujemy eksplorację w rejonie Studni X. W partiach poniżej Studni X, za Zaginioną Galerią, udaje się znaleźć kontynuację zawaliskowych ciągów prowadzących w dół, rozwiniętych na lustrze tektonicznym. W partiach za trawersem Studni X osiągnięte zostaje zawalisko z przewiewem powietrza oraz równoległa do niego studnia, kończąca się ciasną szczeliną. Jednocześnie od strony górnego otworu Lampo PL-2 kontynuowane są pomiary, które udaje się doprowadzić do biwaku na 400 m, gdyż chcemy przynajmniej częściowo zweryfikować wzajemne położenie końcówek obydwu jaskiń.

Przed wyprawą w 2018 roku podejmuję decyzję, że w tym roku działamy tylko od strony górnego otworu Lampo. Wynika to z charakteru końcowych partii CL-3 w rejonie i poniżej Studni X. Wszystkie mają zawaliskowy charakter i rozwinięte są na ogół na lustrach tektonicznych. Na podstawie pomiarów przypuszczamy, że ciągi w CL-3 położone są poniżej wysuniętych na południe ciągów PL-2. Eksploracja od CL-3 w górę byłaby bardzo niebezpieczna i mniej efektywna niż poszukiwanie drogi od strony Lampo i dotarcie do CL-3 od góry. Wyprawę rozpoczęliśmy od założenia biwaku w PL-2 na głębokości 400 m, a następnie kontynuowaliśmy kartowanie tego, co  width=wcześniej było znane, z równoczesnym sprawdzaniem pozostawionych wiele lat temu problemów eksploracyjnych. Kolejne biwaki pozwoliły na wykonanie korekty dokumentacji. Okazało się, że w przypadku niektórych ciągów korytarzy plany były obciążone dużymi błędami. W przypadku eksploracji jaskiń, a szczególnie gdy celem jest łączenie ich w tak duży system, dokładność prowadzonych pomiarów przesądza o efektywności ukierunkowanej eksploracji, czyli o ewentualnym sukcesie. W czasie eksploracji skoncentrowaliśmy się na dwóch głównych ciągach, uznanych po analizie wykonanych pomiarów za najbardziej perspektywiczne. W końcowej fazie wyprawy, podczas ostatniego, czwartego biwaku zdecydowaliśmy, że rejon Galerii z Wąwozem jest najciekawszy. W trakcie ostatniej akcji kończącej czwarty biwak udało się pokonać ciasną szczelinę na kontynuacji ciągu rozwiniętego na lustrze tektonicznym. Po przejściu szeregu przełazów i zwężeń znaleźliśmy niepozorne wejście do obszernej zawaliskowej sali, nazwanej Salą 45, znajdującej się w jaskini CL-3. Po przejściu partii kierujących się do Zaginionej Galerii pod Studnią X zostało potwierdzone połączenie CL-3 z systemem Lamprechtsofen. W tym rejonie udało się dotrzeć do lin poręczowych, zainstalowanych w czasie eksploracji prowadzonej w jaskini CL-3 w 2015 roku. Ciąg połączeniowy został skartowany i okazało się, że błąd pomiarowy wyniósł 32 m w linii prostej, co zestawiając z długością ciągów pomiarowych PL-2 oraz CL-3 pomiędzy otworami, wynoszących ponad 3 km, dało niezłą dokładność pomiarów.

System Lamprechtsofen liczy w tym momencie 10 głównych otworów i kilka bliźniaczych, sąsiadujących z głównymi. System osiągnął deniwelację 1735 m oraz długość około 60 km i rozciągłość poziomą 5600 m. Dzięki połączeniu pozycja Lamprechtsofen jako najgłębszego trawersu jaskiniowego świata i najgłębszej jaskini w Europie umocniła się. Deniwelację systemu będziemy chcieli doprecyzować w czasie przyszłorocznej wyprawy z zastosowaniem różnicowego pomiaru GPS, z użyciem przyrządów geodezyjnych. Podana aktualnie deniwelacja bazuje na pomiarach geodezyjnych sprzed ponad 20 lat i różni się od odczytu z modelu cyfrowego terenu na podstawie pomiarów LIDAR o kilka metrów. Charakter systemu pozwala – jak w żadnym innym przypadku pośród najgłębszych jaskiń świata – na dokładne określenie jego deniwelacji. Chcemy więc z tej możliwości skorzystać.

Nie mieliśmy jeszcze okazji, aby na spokojnie przedyskutować co dalej. Udało się zrealizować prawie nieosiągalne marzenie i nie chodzi tu bynajmniej o suchy wynik, bo on przemawia sam za siebie. Największą wartością tej kilkudziesięcioletniej już eksploracji jest to, że udało się dotrzeć do punktu na mapie masywu, który 43 lata temu uznałem za logiczny początek systemu odwadniającego centralną część Nebelsbergkaru. Górny otwór jaskini CL-3 stanowi jego początek i jest oddalony o zaledwie 480 m od grani zamykającej kocioł od południa. Pomiędzy nim a granią nie ma żadnej większej jaskini, a większość otworów znajduje się na mniejszej wysokości niż otwór CL-3 i kończy na głębokości kilkunastu metrów. Jeśli zdecydu

Udostępnij wpis

Przeczytaj również